Halicki zaprasza Obajtka do swojego domu. Mówi o "komitecie powitalnym"
Daniel Obajtek miał śledzić Andrzeja Halickiego. Według premiera Donalda Tuska były szef Orlenu wynajął detektywa, który zbierał haki na europosła Koalicji Obywatelskiej. Halicki zaprasza Obajtka i detektywa do domu. - Czeka tu na nich komitet powitalny - mówi polityk.
Premier Donald Tusk ujawnił, że Daniel Obajtek miał wynająć detektywa za niebagatelną kwotę miliona złotych. Zadaniem śledczego było zbieranie informacji o politykach Koalicji Obywatelskiej.
Detektyw nieustannie śledził polityków opozycji. Działał wobec pana Marcina Kierwińskiego, Jana Grabca i Andrzeja Halickiego. Pan prezes Daniel Obajtek działał jak inni funkcjonariusze partyjni PiSu. Oficjalnie detektyw zajmował się identyfikacją i udokumentowaniem działań nieuczciwej konkurencji wobec PKN Orlen - przekazał Tusk na konferencji prasowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłit - Andrzej Halicki
Daniel Obajtek stanowczo zaprzecza, że coś takiego miało miejsce. Wskazuje, że podana przez Tuska kwota "wydana była na firmę ochroniarską, która wykonywała obowiązki podczas procesu łączenia".
Halicki: zapraszam obydwu panów do domu
Andrzej Halicki twierdzi, że nigdy nie widział, aby był śledzony. W rozmowie z Super Expressem mówi jednak, że "postanowił się zabezpieczyć". Europoseł KO posiada hodowlę ogromnych dogów niemieckich.
Zapraszam do domu pana Obajtka i śledczego. Czeka tu na nich komitet powitalny. Ich plan spalił na panewce. To absurd, jak Gang Olsena. Żyliśmy w państwie policyjnym, a działania inwigilacyjne pochłaniały ogromne sumy - mówi Super Expressowi oburzony Halicki.
Co ciekawe, podsłuchiwany (przez państwowe służby) był także sam Daniel Obajtek. Portal onet.pl opublikował taśmy zawierające rozmowę byłego prezesa Orlenu, w którym ten m.in. opowiada o "wysyłaniu płynu dezynfekcyjnego i maseczek do Watykanu" w samym środku trwania pandemii COVID-19.