Hejt na ofiary księdza. Sąd przyznał odszkodowanie
Ofiary księdza pedofila spotkały się z falą hejtu po tym, jak sąd przyznał im odszkodowanie. - Nie chcieliśmy informować o wyroku, bo baliśmy się, że znowu zacznie się nagonka - podkreśla dla "Gazety Wyborczej" mama jednej z dziewczynek.
Sąd Okręgowy w Legnicy orzekł, że diecezja legnicka ma wypłacić dwóm dziewczynkom zadośćuczynienie w wysokości po 475 000 zł każda (łącznie ok. 950 000 zł wraz z ustawowymi odsetkami), jako odpowiedzialnym organem za czyny ks. Piotra M., byłego proboszcza parafii w Ruszowie koło Zgorzelca.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", Piotr M. został prawomocnie skazany w 2022 roku na cztery lata więzienia i 15 lat zakazu pracy z dziećmi za molestowanie seksualne dwóch dziewczynek z niepełnosprawnością intelektualną, które przygotowywał do pierwszej komunii.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Ksiądz dotykał mnie po ramionach, nogach, twarzy, wkładał ręce pod koszulkę. Czułam złość i strach i ja go uderzyłam w buzię. On mówił, że mnie uderzy albo kopnie mnie w brzuch. Dochodziło do takich sytuacji, że zostawałam z księdzem sama i on mnie obejmował i próbował rozbierać -wspominała jedna z dziewczynek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W trakcie śledztwa dziewczynka nie potrafiła powiedzieć, jak długo trwały ani ile razy takie sytuacje miały miejsce. Wiedziała jednak, że była "w domu księdza sama".
Przeciwko duchownemu świadczyły też byłe wychowanki, które przygotowywał do komunii w latach 80. we Wrocławiu. Ich historie uległy już przedawnieniu, jednak okazały się potwierdzeniem obecnych czynów duchownego.
Po ogłoszeniu wyroku, który przyznał ofiarom księdza pedofila odszkodowanie, w internecie pojawiła się fala negatywnych komentarzy. Osoby poszkodowane, zamiast wsparcia, spotkały się z hejtem i krytyką.
Jedna z parafianek, od początku najbardziej zaangażowana w obronę księdza, regularnie publikuje w sieci obrażające ich treści.
Mam prawo, co gwarantuje mi Konstytucja, wyrażać w sposób cywilizowany swoją opinię - twierdzi w jednym z postów.
Co więcej, wspomniana parafianka oskarża przy tym rodziców dziewczynek o kłamstwa i manipulacje, wyzłośliwia się na temat ich życia prywatnego, a to wszystko z podaniem ich danych i okraszone zdjęciami. Gdy jedna z matek organizuje imprezę przebieraną dla dzieci, to dla niej zaraz kolejny powód do obraźliwych komentarzy.
Niektórzy nigdy nie wyrastają z bajek, infantylizm jest bliski mitomanii. Jedno i drugie świadczy o niedojrzałości - pisze.
Sytuacja ta wywołała oburzenie wśród wielu osób, które podkreślają, że ofiary zasługują na sprawiedliwość i wsparcie, a nie na ataki. Wyrok sądu miał być krokiem w stronę zadośćuczynienia za doznane krzywdy, jednak reakcja części społeczeństwa pokazuje, że temat wciąż budzi kontrowersje.
Nie chcieliśmy informować o wyroku, bo baliśmy się, że znowu zacznie się nagonka. Sąd jednak podał go do publicznej wiadomości i mamy kolejne nieprzyjemności, słyszymy jak to zostaliśmy milionerami na krzywdzie księdza. Nie chcę nawet komentować wyroku, bo wciąż jest nieprawomocny i nie wiadomo, jak ta sprawa się zakończy. Mogę tylko powiedzieć, że żadne pieniądze nie wynagrodzą krzywdy mojemu dziecku -podkreśla dla "Gazety Wyborczej" matka poszkodowanej dziewczynki.
Znaczenie wyroku
Wyrok sądu jest ważnym krokiem w walce o sprawiedliwość dla ofiar przestępstw seksualnych. Przyznanie odszkodowania ma na celu zadośćuczynienie za doznane krzywdy i cierpienia. Jednak reakcje pokazują, że wciąż istnieje potrzeba edukacji i zwiększania świadomości na temat takich przestępstw.
Organizacje zajmujące się pomocą ofiarom przestępstw apelują o wsparcie i zrozumienie dla poszkodowanych.
Trauma tych rodzin trwa. Spotykają się z hejtem tylko dlatego, że matki zawiadomiły prokuraturę. Ten hejt rozpowszechnia wierna z tej diecezji, ku aplauzie innych osób identyfikujących się z Kościołem. Biskup niestety jest nieobecny i nie widzi problemu - podkreśla mec. Artur Nowak, który od początku reprezentuje pokrzywdzone dziewczynki.
Rodzice dziewczynek i ich pełnomocnik rozważają zgłoszenie hejtu do prokuratury.
Najgorsze, że odczuwa to też moja córka, bo większość kolegów i koleżanek po tej sytuacji się od niej odwróciła. Myślę, że to przez to, co słyszą w domu - dodaje mama pokrzywdzonej dziewczynki.