Jazda pod prąd w Lublinie. Burza w komentarzach
Nagrania publikowane na kanale "Stop Cham" od lat pokazują, jak wygląda codzienność na polskich drogach – bez cenzury, z kamer samochodowych zwykłych obywateli. Jazda pod prąd to jeden z coraz częściej rejestrowanych motywów. Na filmie z Lublina widzimy, że niecodzienna organizacja ruchu może doprowadzić do wielu kłopotów.
Na polskich drogach coraz częściej dochodzi do skrajnie niebezpiecznego zjawiska – jazdy pod prąd. Choć jeszcze kilka lat temu takie sytuacje należały do rzadkości i kojarzyły się głównie z przypadkowymi pomyłkami, dziś stają się niemal codziennością, zarówno na drogach krajowych, jak i w centrach miast.
Na filmie z Lublina, który został udostępniony na kanale "Stop Cham" widzimy, że niecodzienna organizacja ruchu może doprowadzić do wielu kłopotów. Otóż na filmie widzimy drogę kierunkową, która... dotyczy tylko dwóch pasów: środkowego i prawego. Tymczasem wielu kierowców jeździ także lewym, co według organizacji ruchu w tamtym miejscu nie jest właściwe.
Jedziesz tam pierwszy raz i co myślisz? - czytamy w opisie filmu na YouTube.
Szalał motorem po Wrocławiu. Nie wiedział, że jedzie za nim policja
Internauci pod filmem napisali, że błędy nie są winą kierowców, tylko mało przejrzystej organizacji ruchu.
Droga jednokierunkowa nie dotyczy trolejbusów, czyli organizator ruchu wprowadził ruch kolizyjny, bo rozumiem to tak, że mogę poruszać się lewym pasem, bo dla mnie to droga jednokierunkowa, ale mogę spotkać trolejbus jadący mi pod prąd, ale według przepisów z prądem - wyjaśnia sytuację internauta.
Nie jestem ekspertem od organizacji ruchu drogowego, ale może lepiej dać tam ruch dwukierunkowy, a z drugiej strony zakaz wjazdu oprócz trolejbusów..? - dodaje kolejna osoba.
Co grozi za jazdę pod prąd?
Policja co roku odnotowuje setki przypadków jazdy pod prąd, z czego wiele kończy się wypadkami – często czołowymi zderzeniami, które mają tragiczne skutki. Zgodnie z przepisami, za takie wykroczenie grozi nie tylko wysoki mandat, ale też 15 punktów karnych oraz zatrzymanie prawa jazdy, jeśli sytuacja zostanie uznana za rażące naruszenie bezpieczeństwa.
Coraz częściej pojawiają się apele o wzmocnienie prewencji – instalowanie większej liczby kamer, poprawę oznakowania zjazdów i wjazdów, a także kampanie edukacyjne uświadamiające, jak poważne mogą być skutki pozornie "niewielkiego" wykroczenia. Również obywatele biorą sprawy w swoje ręce – zgłaszając incydenty, publikując nagrania i piętnując nieodpowiedzialne zachowania.