Kontrowersyjne słowa prezydenta Chin. Tak Xi Jinping nazwał Joe Bidena
Xi Jinping i Joe Biden odbyli wirtualne spotkanie. Szerokim echem wśród opinii publicznej odbiło się sformułowanie, jakim prezydent Chin określił lidera Stanów Zjednoczonych – "stary przyjaciel". Nie wszyscy uważają, że świadczy ono o serdecznych stosunkach.
Xi Jinping i Joe Biden odbyli wirtualne spotkanie 
Według ustaleń agencji Reutera Joe Biden i Xi Jinping znają się od co najmniej sierpnia 2011 roku. Przyszli prezydenci Stanów Zjednoczonych i Chin odbyli wówczas wspólną podróż po prowincji Syczuan, w trakcie której bardzo się zżyli.
Xi Jinping nazwał Joego Bidena "starym przyjacielem"
Na temat określenia "stary przyjaciel" zabrali głos chińscy i amerykańscy eksperci. Wang Huiyao, prezes Centrum ds. Chin i Globalizacji, wyraził opinię, że świadczyło ono o dobrej woli Xi Jinpinga. Innego zdania był Daniel Russel, dyplomata reprezentujący Stany Zjednoczone w Azji.
Sufit w jej sypialni to perełka. "Stwierdziłam, że chcę tak się budzić"
Przeczytaj także: Wyśmiali Joe Bidena. Tak przyjechał na szczyt klimatyczny
Xi celowo powitał Bidena jako "swojego starego przyjaciela" po tym, jak Biden tego lata wyraźnie zaprzeczył, aby byli "przyjaciółmi". A Biden z uśmiechem przypomniał Xi, że wszystkie kraje, w tym Chiny, muszą stosować się do tego samego "kodeksu drogowego" – tłumaczył Daniel Russel w rozmowie z agencją Reutera.
Przeczytaj także: Porażka Meghan Markle. Joe Biden wycofał się z planów, które popierała
Opinię Daniela Russela podziela Shi Yinhong, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Renmin w Chinach. Shi zauważył, że w chińskiej kulturze sformułowanie "stary przyjaciel" oznacza kogoś, kogo zna się od dawna, jednak niekoniecznie darzy głębokim uczuciem.
Przeczytaj także: Joe Biden spotyka się z papieżem. Watykan nagle odwołał transmisję
Kiedy my Chińczycy nazywamy kogoś "starym przyjacielem", mamy na myśli, że znamy go od dawna. Ale "stary przyjaciel" niekonieczne oznacza, że nadal jest prawdziwym przyjacielem – wytłumaczył Shi Yinhong (Reuters).
