Koszmarny pogrzeb na Dolnym Śląsku. Ksiądz bał się koronawirusa

43

Pan Zbigniew z Wińska na Dolnym Śląsku chorował na koronawirusa, ale zmarł z powodu innej choroby. Rodzina zmarłego nie może pogodzić się z tym, jak wyglądało jego ostatnie pożegnanie. Za to co się wydarzyło obwiniają księdza i zakład pogrzebowy.

Koszmarny pogrzeb na Dolnym Śląsku. Ksiądz bał się koronawirusa
Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay)

56-letni pan Zbigniew Boroń z Wińska na Dolnym Śląsku miał koronawirusa, ale zmarł z powodu innej dolegliwości. Ciało mężczyzny zgodnie z przepisami zostało zabezpieczone w workach. Proboszcz parafii nie zgodził się jednak na to, aby trumna znalazła się w kościele. Zaproponował kremację. Rodzina zdecydowanie odmówiła tłumacząc tym, że pan Zbigniew nie życzyłby sobie takiego pochówku.

Proboszcz i kościelny "urządzili koszmarny pogrzeb"

Rodzina zmarłego uważa, że padła ofiarą złośliwości księdza i kościelnego, który jest również szefem domu pogrzebowego. Zaczęło się od niedbale odmówionego różańca prowadzonego przez kościelnego, w którym zabrakło kilku Zdrowaś Mario, a ksiądz spóźnił się na mszę żałobną.

W trakcie kazania proboszcz mówił o paleniu zmarłych, powołując się na historię św. Maksymiliana Kolbe, twierdząc, że jego ciało zostało spalone. Później było już tylko gorzej. Po kwiaty złożone pod ołtarzem ruszyli grabarze w strojach ochronnych, "jak z kosmosu".

Przecież w kościele nie było ciała, które zresztą wieźli wcześniej na cmentarz bez żadnych zabezpieczeń - mówi w rozmowie z "Faktem" córka zmarłego.

Na cmentarzu zabrakło dywanu i baldachimu, a klepsydra pojawiła się 23 godziny przed pogrzebem, dopiero po interwencji rodziny zmarłego. To miało przelać czarę goryczy, państwo Boroń zawiadomili o sprawie prokuraturę.

Nie chcemy pieniędzy, tylko szacunku dla taty - podkreślają dzieci zmarłego.

"Fakt" poprosił o skomentowanie sprawy księdza proboszcza, który podkreślił, że sytuacja była wyjątkowa.

Rozumiem ból rodziny i to, że po stracie bliskiego rządzą emocje, ale sytuacja była wyjątkowa. Jeśli kogoś uraziłem, to przepraszam. Musimy jednak przede wszystkim myśleć o zdrowiu żywych – wyjaśniał ks. Czesław K.

Rzeczniczka wrocławskiego sanepidu podkreśliła, że zamknięta trumna w kościele nikomu by nie zagrażała. Podczas pogrzebu nie otwiera się trumny. "To jest wystarczające zabezpieczenie, choćby dlatego, że osoby z koronawirusem zarażają przez oddech, a osoba nieżyjąca nie oddycha" - wyjaśniła Magdalena Odrowąż-Mieszkowska.

Zobacz także: Pogrzeby ofiar koronawirusa. "Każde ciało powinno być poddane kremacji, niestety jest inaczej"
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić