Historię pani Danuty nagłośnił Polsat w programie "Państwo w Państwie". Kobieta kupiła dom w dobrej wierze, transakcja odbyła się u notariusza. Kłopoty zaczęły się, gdy próbowała zameldować się w nowym miejscu.
Mówił, że złożył raz pismo, drugi raz pismo, trzeci raz pismo i wreszcie powiedział mi, że już jest wszystko na dobrej drodze, mogę tutaj wprowadzać się, robić, już kończymy wszystko. Później stwierdzili, że on żadnych wniosków nie składał, niczego. Po prostu kłamał. W żywe oczy kłamał - opowiadała pani Danuta w programie, cytowana przez "Fakt".
Okazało się, że deweloper Marcin W. nie uzyskał niezbędnych pozwoleń, a budynek jest samowolą budowlaną. Co więcej, dom powstał na terenie objętym planem zagospodarowania przestrzennego, który zakazuje wznoszenia takich obiektów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje "Fakt", pani Danuta czuje się oszukana również przez notariusza, który jak twierdzi powinien zweryfikować zgodność transakcji z planem zagospodarowania. Deweloper przerzuca odpowiedzialność na notariusza, mówiąc, że "jeżeli notariusz sporządza akt notarialny, to on weryfikuje te wszystkie dane". Notariusz odmówił komentarza.
Kobieta skierowała sprawę do sądu cywilnego, który nakazał deweloperowi zwrócić pieniądze. Marcin W. odwołał się od wyroku, co przedłuża postępowanie. Prokuratura Rejonowa w Zgierzu postawiła mu zarzut oszustwa.
Kupiła wymarzony dom bez pozwoleń. Jest jedno rozwiązanie?
Urzędnicy twierdzą, że jedynym rozwiązaniem jest rozbiórka nielegalnie postawionego budynku. Pani Danuta musi wynajmować mieszkanie, ponosząc dodatkowe koszty.
Jak tłumaczy Anna Adamkiewicz, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zgierzu, przed zakupem kobieta nie mogła uzyskać informacji o nieruchomości, ponieważ nie była stroną w sprawie.
Takie mamy realia. Nawet jeżeli ktoś chce coś kupić od człowieka i przychodzi do nas jako niewłaściciel danej nieruchomości, to on nie jest dla nas stroną, my nie możemy udzielać takich informacji - wyjaśniła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.