Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

Lekarz rozjechał żonę i córeczkę pana Andrzeja. Nie trafił do więzienia

421

Usłyszał wyrok za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Potrącił ciężarną 36-latkę i jej 3-letnią córkę. Krzysztof S. do więzienia jednak nadal nie trafił. Chce odroczenia kary ze względu na stan swojego zdrowia. - To jest dramat, co ten człowiek wyprawia. Robi wszystko, aby uniknąć kary - mówi o2.pl pan Andrzej Rodak, który stracił żonę i córeczkę.

Lekarz rozjechał żonę i córeczkę pana Andrzeja. Nie trafił do więzienia
Pan Andrzej z bliskimi (Archiwum prywatne, Andrzej Rodak)

Wypadek miał miejsce 22 października 2020 roku w Gilowicach w powiecie żywieckim. Krzysztof S., jadąc z nadmierną prędkością swoim hyundaiem, wypadł z drogi i potrącił idącą poboczem 36-letnią Małgorzatę i jej córkę Laurę. Kobieta była w ciąży. Zginęła na miejscu. Jej trzyletnia córka walczyła o życie kilka dni. Dziewczynka zmarła w szpitalu.

Wszystko działo się na oczach Andrzeja Rodaka. Miał iść z żoną i córeczką do sąsiadów na kawę. Zamiast tego mężczyzna stracił żonę i córkę.

Wyrok dla sprawcy wypadku

72-letni Krzysztof S. jest z zawodu lekarzem. Mimo tego nie udzielił pierwszej pomocy ofiarom wypadku, do którego doprowadził. Mężczyzna twierdził początkowo, że na jezdnię wbiegł pies i chciał uniknąć zderzenia z nim. Potem twierdził, że jest chory na cukrzycę i spadł mu cukier. Obie argumentacje obalono po kolei.

W listopadzie 2022 roku Krzysztof S. usłyszał wyrok. Mężczyznę skazano na 2,5 roku więzienia. Za kratki nie trafił jednak do tej pory. W marcu 2023 roku sąd w Żywcu wstrzymał wykonanie kary do czasu rozpatrzenia wniosku o jej odroczenie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Straż Graniczna pokazała nagranie. Tak migranci działają przy granicy

Ponad miesiąc później kara została odroczona. W międzyczasie prawomocnie skazany lekarz... został zatrudniony w szpitalu w Suchej Beskidzkiej. Mimo jego zachowania po wypadku Beskidzka Izba Lekarska uznała, że może dalej wykonywać swój zawód.

Sądowa batalia

10 lipca Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej uwzględnił zażalenie prokuratora w sprawie odroczenia kary dla Krzysztofa S. Jego obrońca już dzień później znów złożył zażalenie, powołując się na przesłanki dotyczące zdrowia 72-latka. Dodał, że stan jego klienta uległ pogorszeniu. Tym samym Krzysztof S. mimo wyroku skazującego nadal jest wolny i leczy pacjentów.

Wcześniej walczyłem o jak najwyższą karę dla tego mężczyzny. Teraz chcę, żeby w ogóle trafił do więzienia. To jest dramat, co ten człowiek wyprawia. Cały czas próbuje się wymigać od kary - mówi w rozmowie o2.pl Andrzej Rodak, mąż i ojciec ofiar wypadku w Gilowicach.

Pod koniec sierpnia odbyła się kolejna rozprawa przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej. Ten po raz kolejny uwzględnił zażalenie prokuratury w tej sprawie. Sędzia Beata Hajduga nie zgodziła się z argumentacją obrony. Uznała, że Krzysztof S. może odbywać karę więzienia, a wszelkie jego schorzenia mogą być leczone w zakładzie karnym.

Po rozprawie dziennikarka TVN 24 próbowała uzyskać komentarz obrońcy Krzysztofa S. lub jego samego. Niestety, adwokat skazanego mężczyzny i sam sprawca nie udzielają odpowiedzi mediom.

To nie jest jednak koniec sprawy. Wykonaniem wyroku zajmuje się sąd, który go wydał. W tym przypadku jest to Sąd Rejonowy w Żywcu. Ten wstrzymuje wykonanie kary. Powołał trzech biegłych, aby ocenić stan zdrowia Krzysztofa S. Czy sprawca śmiertelnego wypadku, w którym zginęła matka z malutką córeczką, trafi kiedykolwiek za kratki? Odpowiedź na to pytanie nadal jest otwarta.

Będzie kombinował. Nie wiem, na jaki jeszcze pomysł wpadnie on i jego adwokaci - mówi o skazanym lekarzu pan Andrzej.

Czy mężczyzna, który stracił w wypadku ciężarną żonę i dziecko, jest gotów przebaczyć sprawcy?

Widziałem jego zachowanie po wypadku. Twierdził, że nie udzielił pomocy, bo ja chciałem go zabić. Ma gdzieś to, co się stało. Jego to nie rusza. Normalnie sobie żyje. Nie było z jego strony żadnego, ludzkiego podejścia, empatii - odpowiada Andrzej Rodak. - Przez cały proces robi z siebie ofiarę. Jest cwany, wyrachowany - dodaje.

Pan Andrzej obecnie sam wychowuje córkę Ritę. Po wypadku podupadł na zdrowiu. Musiał również korzystać z pomocy psychologicznej.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić