Maksymilian F. strzelił w głowy policjantom. Jakie błędy popełniono?
- Jeżeli policja będzie chciała się do mnie zbliżyć, otworzę ogień - odgrażał się Maksymilian F. na jednym z nagrań, zamieszczonych w mediach społecznościowych. W piątek, 1 grudnia złowieszcza zapowiedź okazała się faktem. Jak to możliwe, że Maksymilian F. strzelił w głowy dwóm policjantom, a potem uciekł z radiowozu? Emerytowany wrocławski policjant wskazał, jakie błędy prawdopodobnie popełniono.
Był piątek, 1 grudnia Maksymilian F. miał zostać przewieziony na komisariat przy ul. Ślężnej we Wrocławiu. W okolicy ul. Sudeckiej, zaledwie 800 m od miejsca docelowego, mężczyzna wyciągnął ukrytą broń i strzelił w głowy siedzących przed nim policjantów. Potem uciekł. Policja zatrzymała go w sobotę (2 grudnia) rano.
W tej sprawie nadal jest wiele znaków zapytania. Dlaczego Maksymilan F. miał broń? Jak uwolnił się z kajdanek? Jak uciekł z radiowozu? Czy policjanci znali wcześniej nagrania udostępniane w sieci przez Maksymiliana F.?
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Jeżeli policja będzie próbowała się do mnie zbliżyć, otworzę ogień. Ja pierwszy. Dlaczego? Odpowiedzcie sobie sami. Jestem osobą maltretowaną przez policję. Próbowali wbić mnie w jakiś program, a ja nie jestem ani przestępcą, ale stanę się nim, tak jak próbujecie robić ze mnie przestępcę od wielu, wielu, wielu lat - mówił F. na nagraniu, które powstało 2 listopada - miesiąc przed dramatycznymi wydarzeniami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Z gładkolufowej broni ciężko jest zabić, trzeba zrobić to z bliska, w głowę najlepiej" - instruował mężczyzna na innym nagraniu. Na kolejnym zwrócił się do policjantów, mówiąc: ''jesteście do likwidacji''.
44-latek nie ukrywał tego, jakie ma poglądy. Ale wiele wskazuje na to, że policjanci mogli źle ocenić poszukiwanego mężczyznę i uznać go za niegroźnego.
''Maksymilian F. powinien być rozebrany i dokładnie przeszukany''
Wrocławska ''Gazeta Wyborcza'' o dramatycznych wydarzeniach we Wrocławiu rozmawiała z emerytowanym policjantem, który odszedł ze służby kilka lat temu. Mężczyzna uważa, że zlekceważono podstawowe obowiązki.
Przeszukanie osoby zatrzymanej jest obligatoryjne. Ja jak jeszcze służyłem, to kazało się wszystko wyjąć z kieszeni, co do okruszka. Przeszukiwało się później jeszcze raz, już osobiście. Rutyna. Właściwie ten Maksymilian powinien być rozebrany i dokładnie przeszukany - podkreślił rozmówca ''Wyborczej''.
Zdaniem prokuratury, do policjantów strzelono z broni, na którą nie trzeba mieć pozwolenia. Pojawiły się sugestie, że chodzi o replikę zabytkowej broni "rozdzielnego ładowania". - Jeśli miał ją na komisariacie, co by było, gdyby jej tam użył? - zastanawia się emerytowany wrocławski policjant.
Stan obu funkcjonariuszy jest określany jako krytyczny. Lekarze walczą o ich życie. Decyzją sądu Maksymilian F. trafił do aresztu tymczasowego. Pierwotnie - miał odbyć karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności za oszustwo. Teraz grozi mu dożywotnie więzienie.