Matka z piekła rodem. Oszpecała córkę substancją żrącą. Jest akt oskarżenia
Prokuratura oskarża Monikę B. o celowe oszpecanie córki, by zbierać pieniądze na jej leczenie. Kobieta nie przyznaje się do winy, a sprawa trafiła do sądu.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała akt oskarżenia przeciwko Monice B., oskarżając ją o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad córką. Kobieta miała celowo oszpecać dziecko, aby wzbudzić współczucie i uzyskać korzyści finansowe.
Według prokuratury, Monika B. stosowała toksyczną substancję na skórę córki, co prowadziło do poważnych uszkodzeń. Dziewczynka doznała trwałych zmian skórnych, w tym blizn i ubytków tkanek, co znacząco wpłynęło na jej zdrowie i życie społeczne.
- Doszło do trwałego, istotnego zeszpecenia dziecka - przekazała nadkomisarz Andrzej Fijołek Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierowca wjechał pod prąd na A4. Mówią o "cudzie". Jest nagranie
Lekarze z Kliniki Pediatrii i Endokrynologii we Wrocławiu badali przypadek dziewczynki, ale nie byli w stanie zdiagnozować przyczyny jej problemów skórnych. Prof. Robert Śmigiel przyznał, że podejrzewano uszkodzenia spowodowane przez osobę trzecią, ale nie przypuszczano, że może to być matka.
- Badaliśmy różne tkanki, nie tylko krew, ale także skórę. Sprawdzaliśmy je zarówno pod kątem zmian patomorfologicznych, jak i zmian genetycznych. I to wszystko na bardzo wysokim poziomie, wręcz kosmicznym. Efekt? Bez rozpoznania - tłumaczył w programie "Uwadze!" TVN prof. dr hab. Robert Śmigiel, kierownik kliniki.
Monika B. nie przyznaje się do winy, jednak biegli psychiatrzy stwierdzili u niej zespół Münchhausena. To zaburzenie polega na celowym wywoływaniu objawów choroby u dziecka, aby zyskać uwagę i współczucie otoczenia. Monice B. grozi do 20 lat więzienia.