Młodzi Holendrzy niszczą namioty bezdomnych Polaków. "Nie rozumiem"
Patricia van Willigen, aktywistka społeczna z Hoorn jest oburzona, bo młodzi chuligani zniszczyli namioty dla bezdomnych. Mieszkają w nich głównie Polacy.
Namioty w parku De Hulk w Hoorn rozstawili aktywiści z Patricią van Willigen na czele. To prezent dla osób bezdomnych (głównie Polaków), którzy nie mogą znaleźć dachu nad głową. Van Wiliigen nie tylko zapewniła im namioty, ale też przywozi bezdomnym kawę i jedzenie.
Znam ich z ulicy. Niektórzy mieszkają w Holandii od 20 lat, stracili pracę. Próbowałam pomieścić tych ludzi na moim strychu. To było jednak dla mnie trochę za dużo. Rozstawiłam więc namioty. Żeby mogli tu jeść i spać - powiedziała kobieta w rozmowie z "NH Nieuws".
"Dostałem od sąsiada cynk". Nietypowy finał policyjnej interwencji
Przez trzy tygodnie bezdomni mogli ogrzać się w specjalnych namiotach. Od pewnego czasu są jednak nękani przez grupę młodych Holendrów. Chuligani zaczęli odpalać fajerwerki nieopodal obozu, niszczyli materace, puszczali głośno muzykę i pocięli nożami namioty.
Gdy mieszkający w namiotach ludzie uciekają, grupa demoluje ich obozowisko. Kompletny bałagan. Namioty są zdewastowane, prywatne rzeczy zniszczone. Wszystko jest pokryte błotem i przemoczone - relacjonuje Patricia van Willigen.
Kobieta podkreśla, że bezdomni są teraz w trudnym położeniu, bo "nie mają teraz ochrony przed wiatrem, deszczem i chłodem". Jednocześnie Patricia van Willigen nie chce na razie zgłaszać policji aktu wandalizmu. Ma nadzieję, że sprawcy przeproszą i naprawią krzywdę, którą wyrządzili.
Robią to ludziom, którzy nie mają nic, nie rozumiem tego - ubolewa kobieta.
Holenderka zorganizowała na teraz zapasowy namiot dla czterech osób. Pilnuje go regularnie. Mimo ataku młodych chuliganów, kobieta podkreśla, że społeczność Hoorn wspiera jej działania na rzecz grupy bezdomnych Polaków.