Niemcy sobie nie radzą. Rocznie odstrzeliwują ich nawet 200 tysięcy
Szopy pracze w Niemczech stają się coraz większym wyzwaniem dla lokalnej natury. Choć odstrzeliwuje się ich nawet 200 tys. rocznie, populacja wciąż rośnie. Jak informuje portal RBB, myśliwi żądają dodatkowych opłat "za ogon". Podano kwotę.
W Niemczech, szczególnie w Brandenburgii, szopy pracze stały się poważnym problemem ekologicznym i gospodarczym, choć niegdyś były traktowane jako chronione. Dziś nazywają je "najbardziej wszystkożernymi zwierzętami na świecie".
Wyjadają jaja z gniazd ptaków, atakują niewielkie ssaki, płazy, gady, ryby, zjadają też rośliny. Ponadto konkurują z innymi drapieżnikami (takimi jak kuny czy lisy) o pokarm. Corocznie odstrzeliwuje się nawet 200 tys., jednak polowania są wyjątkowo wymagające.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kot z Ukrainy kontra dron. Zaskakujący finał pojedynku
W związku z tym część niemieckich myśliwych domaga się dodatkowego wynagrodzenia za podjęcie się tego trudnego zadania. Zaproponowali gminom, by płacono im "za ogon". Na łamach "Märkische Allgemeine Zeitung" padła konkretna kwota - 25 euro.
W rejonie Seddiner See oferta została przyjęta. W okolicach tamtejszych jezior szopy pracze obwiniane są za znaczące uszczuplenie populacji zwierzyny. Koła łowieckie narzekają, że chodzi głównie o kaczki, bażanty, zające i kuropatwy.
W kontrze do żądań myśliwych stanęło Niemieckie Stowarzyszenie Ochrony Przyrody. W porozumieniu z innymi działaczami ekologicznymi zaapelowali, by nie traktować szopów praczy jako gatunku inwazyjnego. Jak czytamy w RBB, podkreślono ich prawa do życia.
Federalna Agencja Środowiska również stanęła w ich obronie. Zakomunikowano, że zamiast odstrzałów, można wprowadzić środki zaradcze. To m.in. lepsze zabezpieczenia śmieci, a także budowanie budek lęgowych dla ptaków tak, by szopy nie mogły się do nich dostać, montowanie lepszych ogrodzeń (by ochronić uprawy i sady) i stosowanie odstraszaczy świetlnych oraz dźwiękowych.
Szopy pracze w Niemczech i w Polsce
Szopy pracze pochodzą z Ameryki Północnej. W Europie nie mają wielu naturalnych przeciwników. W Niemczech dziko rozprzestrzeniły się po 1934 roku. W Polsce zwiększoną aktywność tych zwierząt zauważono na początku lat 90 - szczególnie w województwach zachodnich.
U naszych sąsiadów ich liczbę szacuje się na ok. 2 mln. Nad Wisłą jest ich zdecydowanie mniej, jednak prowadzą dynamiczną ekspansję i wpływają na kolejne lokalne ekosystemy.