Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Odwołani? Jednak wcale nie. Służby nie ułatwiają życia Tuskowi

169

Kiedy zostaną powołani nowi szefowie służb? W środę sejmowa Komisja Służb Specjalnych pozytywnie zaopiniowała decyzję o odwołaniu wszystkich pięciu dotychczasowych szefów. Dlaczego jednak nie zaopiniowała nowych? Z bardzo prostej przyczyny: poprzedni wciąż nie zostali oficjalnie odwołani.

Odwołani? Jednak wcale nie. Służby nie ułatwiają życia Tuskowi
Koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak (PAP, PAP/Paweł Supernak)

Informacja o odwołaniu szefów służb, która w środę przetoczyła się przez media, nie była precyzyjna. Dopiero rozpoczęła się procedura, a opinia komisji była zaledwie pierwszym krokiem, i to wcale nie wiążącym, co wynika z prawnego umocowania komisji w systemie bezpieczeństwa i władzy.

Zarówno wypełniająca funkcję kontrolną Sejmu komisja, jak i funkcjonujące przy premierze Kolegium ds. Służb Specjalnych są organami doradczymi. Ich opinia nie jest wiążąca dla premiera - to tylko wskazanie, choć istotne. Decyzja należy ostatecznie do szefa rządu. A trudno sobie wyobrażać, by Donald Tusk, po doświadczeniach ze swojej pierwszej kadencji, zostawił na stanowisku szefów służb wybranych przez Mariusza Kamińskiego.

Na razie jednak ruszyła procedura. Ci, którzy zadawali sobie pytanie, dlaczego w środę nie zaopiniowano nowych szefów ABW, AW, SKW, SWW i CBA powinni zatem wiedzieć, że nowych szefów nie opiniowano, ponieważ starzy - płk Krzysztof Wacławek, płk Bartosz Jarmuszkiewicz, gen. Maciej Szpanowski, gen. Marek Łapiński i płk Andrzej Stróżny - wciąż pozostają formalnie szefami formacji, na czele których stoją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: WP News wydanie 08.12, godzina 16:50

Zwolnienie? Nie tak zaraz

Aby móc zwolnić ze służby jej szefa, musi zostać spełnionych kilka przesłanek. Są one szczegółowo opisane w ustawach, będących fundamentem pracy tychże służb. W największym skrócie mówiąc, szefa można zwolnić ze służby w przypadku, gdy:

  • on sam złoży rezygnację,
  • gdy popełni przestępstwo, za które zostanie skazany prawomocnym wyrokiem,
  • jeśli zdecyduje się na zrzeczenie obywatelstwa polskiego
  • bądź nie będzie w stanie pełnić przez trzy miesiące funkcji ze względu na chorobę.

Według wiedzy o2.pl, żaden z pięciu szefów służb nie napisał wniosku o swoją rezygnację.

Jest jednak w ustawie o ABW i AW oraz SKW i SWW pewien wytrych. Szefa można zwolnić, jeżeli utraci predyspozycje niezbędne do wykonywania obowiązków na zajmowanym stanowisku.

Co się kryje pod tym terminem? Zazwyczaj jest to "utrata zaufania". W ten sposób przełożony, w tym przypadku premier, komunikuje, że nie chce pracować z podwładnym. A w wypadku tak ważnego instrumentu jak służby specjalne, jest to przesłanka kluczowa do współpracy.

Tak samo jest zresztą w przypadku służb wojskowych. Można wreszcie zwolnić szefa służby jeszcze inaczej. Mówi o tym płk Andrzej Derlatka, który w 2004 roku był pełniącym obowiązki szefa Agencji Wywiadu.

Premier może odsunąć szefów od kierowania, wykorzystując instytucję przeniesienia do dyspozycji w związku ze wszczęciem procedury odwołania ze stanowiska i wyznaczenia pełniących obowiązki następcy, na przykład spośród zastępców - mówi o2.pl.

Formalne, jak tłumaczy, odwołanie szefa zajmuje czas. W obecnej sytuacji uzależniony od wyrażenia opinii przez prezydenta. Co prawda premier Tusk poinformował, że prezydent obiecał wydanie opinii bez zwłoki, ale może to trwać nawet kilka tygodni. Premiera wstrzymuje tylko termin wydania opinii przez prezydenta. Opinia nie jest wiążąca, ale gdyby była odmowna, wywołałaby zgrzyt na linii pałac prezydencki - premier.

A przed nowym rządem stoi wiele wyzwań. Wciąż trwa wojna w Ukrainie, w dodatku w palestyńskiej niewoli prawdopodobnie nadal przebywa co najmniej jedna osoba z polskim paszportem. Aby skutecznie mierzyć się z takimi wyzwaniami, państwo potrzebuje skutecznej współpracy służb z nową administracją. I tu wracamy do kwestii zaufania.

Podstawą do zwolnienia szefów służb tych 5 formacji jest - i tak jest bardzo często - utrata zaufania. Premier musi ufać podwładnemu. A w tym przypadku takiej możliwości po prostu nie ma, nie widzę jej. Zresztą premier ma bardzo złe doświadczenia w tym względzie sprzed 16 lat - mówi dalej płk Derlatka.

Tak czy inaczej, procedura ruszyła. W czasie jej trwania formacjami nadal kierują dotychczasowi zwierzchnicy. Dopóki nie zostaną odwołani, mają pełnię uprawnień i na nich spoczywa odpowiedzialność. Chyba, że pójdą na urlop bądź zwolnienie. Wtedy zazwyczaj kierowanie działalnością bieżącą przejmują zastępcy lub osoby pełniące obowiązki, wyznaczone przez przełożonego. Czyli w tym przypadku albo premiera, albo ministra-koordynatora służb specjalnych.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić