Ogień i kłęby dymu nad Toruniem. Ludzie rozważali skakanie z okien
Dzisiaj po godzinie 21.00 w wieżowcu przy ulicy Słowackiego w Toruniu wybuchł groźny pożar. Ogień zajął trzecie piętro. Mieszkańcy byli przerażeni, a służby ratunkowe natychmiast zarządziły ewakuację. Biegły z zakresu pożarnictwa bada przyczyny zdarzenia.
W środę po godzinie 21.00 w wieżowcu przy ulicy Słowackiego 104 w Toruniu doszło do niebezpiecznego pożaru. Ogień wybuchł na trzecim piętrze, wywołując ogromne przerażenie wśród mieszkańców.
Kłęby dymu wydobywające się z okien na klatce schodowej były widoczne na ostatnich piętrach, a sytuacja wciąż była groźna.
Przeczytaj także: Pilna akcja policji w Siemiatyczach. Pędzili na sygnale
Mieszkańcy bloku byli przerażeni rozwijającym się pożarem. - Słyszałam na własne uszy, że część osób zastanawiała się, czy nie skakać z balkonów — mówiła w rozmowie z portalem Dzień Dobry Toruń jedna z internautek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podpalił auto w ramach zemsty. Absurdalny powód
Zarządzono ewakuację budynku, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim jego mieszkańcom. Na miejscu pojawiło się mnóstwo służb ratunkowych, które natychmiast przystąpiły do akcji gaszenia pożaru.
Na jednym z filmów, zamieszczonych w sieci, widać, jak z okna płonącego mieszkania wyrzucane są kolejne rzeczy osobiste. Na początku na trawę przed blokiem spada rower, potem losowe ubrania.
Biegły z zakresu pożarnictwa został powołany do wyjaśnienia przyczyn pożaru. Na razie nie są znane szczegółowe okoliczności, które doprowadziły do wybuchu ognia. Służby prowadzą dochodzenie w tej sprawie, aby ustalić, co dokładnie spowodowało tak groźne zdarzenie.
To kolejny dramat, w którym ogień odgrywa pierwszoplanową rolę. Tym razem bezpowrotnie zdewastował dorobek życia co najmniej kilku rodzin, a niedawno strawił firmę Aksam spod Oświęcimia, znaną z produkcji Paluszków Beskidzkich.
Jak informowaliśmy wcześniej, firma zatrudnia prawie 600 osób. W nocy z 12 na 13 lipca wybuchł pożar, który strawił dwie hale produkcyjne. Mimo tragedii właściciel zapowiedział, że nie będzie redukcji etatów. Do pomocy ruszyli internauci, którzy masowo kupują paluszki, robią sobie z nimi zdjęcia i wrzucają do sieci.
Przeczytaj również: Niemcy. Polka skazana na dożywocie. Tragiczny finał nielegalnego wyścigu