Niemcy. Polka skazana na dożywocie. Tragiczny finał nielegalnego wyścigu
Zapadł wyrok sądu w sprawie Polki Ewy P. 41-latka uczestniczyła w nielegalnym wyścigu samochodowym w Niemczech i pędząc 180 km/h, spowodowała wypadek, w którym zginęło dwóch małych chłopców. Sąd Okręgowy w Hanowerze skazał ją na dożywocie.
Polka Ewa P. już dwa lata temu została skazana na karę więzienia, ale sąd wyższej instancji uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, zmieniając kwalifikację czynu.
W środę 24 lipca 41-latka została skazana na dożywocie. Prokuratura zarzuciła jej morderstwo, usiłowanie morderstwa, ciężkie uszkodzenie ciała i udział w nielegalnym wyścigu samochodowym skutkującym śmiercią. Wyrok usłyszał też mężczyzna, który brał udział w wyścigu. Marco S. został skazany na cztery lata więzienia.
Tragiczne zdarzenie miało miejsce dwa lata temu w niemieckim Barsinghausen w Dolnej Saksonii. Ewa P. jechała z prędkością 180 km/h na drodze, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 70 km/h. Próbowała wyprzedzić pojazd, który prowadził Marco S., inny uczestnik wyścigu, ale ten nie pozwolił jej na manewr.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmiertelny wypadek na A1. Dramatyczne nagranie świadka z momentu zdarzenia
Ewa P. skazana na dożywocie. "Przeprosiny nic nie dadzą"
W pewnym momencie audi 41-latki wpadło w poślizg i z impetem uderzyło w nissana, którym podróżowała para z dwójką dzieci. Rodzice przeżyli, ale niestety, jeden z synów zginął na miejscu, a drugi zmarł kilka godzin później w szpitalu. Chłopcy byli w wieku dwóch i sześciu lat.
Czytaj także: Miał 2,5 promile, gdy stało się to. W aucie była 3-latka
Przykro mi szczerze, przepraszam. Sama mam troje dzieci, jestem babcią. Nie ma dnia, w którym o tym nie myślę. Do dziś nie mogę sobie z tym poradzić - mówiła cytowana przez "Bild" oskarżona 18 lipca podczas rozprawy. Dodała, że "należy jej się kara".
Ojciec zmarłych dzieci nie ukrywa jednak, że "przeprosiny nic nie dadzą". - Moja żona cierpi każdego dnia. Czasami nie jestem w stanie mówić - powiedział w sądzie.
Marco S., oskarżony o pomocnictwo w morderstwie, dobrowolnie oferuje 30 tys. euro odszkodowania. - Ponoszę część winy za śmierć dwójki dzieci - mówił.