Ostatnie zdjęcie śmigłowca. Wkrótce potem doszło do katastrofy
Śmigłowiec Robinson R44 rozbił się w Cierpiszu na Podkarpaciu. Zginęli dwaj mężczyźni w wieku 41 i 44 lat. W sieci ukazało się ostatnie zdjęcie maszyny zanim doszło do katastrofy.
Najważniejsze informacje
- W Cierpiszu rozbił się śmigłowiec Robinson R44; zginęły dwie osoby spokrewnione ze sobą.
- Dojazd na miejsce był utrudniony; strażacy użyli quadów i grupy dronowej.
- Na miejscu pracują służby pod nadzorem prokuratury; wsparcie zapewnili terytorialsi. W sieci ukazało się ostatnie zdjęcie śmigłowca przed tragedią.
W sobotę (29 listopada) w miejscowości Cierpisz, na granicy powiatów łańcuckiego i rzeszowskiego, doszło do katastrofy śmigłowca Robinson R44. Maszyna spadła w trudno dostępnym terenie i spłonęła po uderzeniu w ziemię. Na pokładzie były dwie osoby. Obaj mężczyźni nie przeżyli zdarzenia.
Katastrofa śmigłowca na Podkarpaciu. Zdjęcie sprzed tragedii
Z informacji przekazanych przez straż pożarną wynika, że działania ratownicze były wyjątkowo wymagające. St. kpt. Jan Czerwonka, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Rzeszowie, wskazał w rozmowie z "Faktem", że strażacy musieli użyć quadów, aby dotrzeć do miejsca zdarzenia. W działaniach uczestniczyło ok. 50 strażaków z 15 zastępów oraz Specjalistyczna Grupa Dronowa z KP PSP w Przeworsku.
Seniorka nie miała szans na ucieczkę. Policjanci wbiegli w kłęby dymu
Ofiarami wypadku są dwaj spokrewnieni mężczyźni w wieku 41 i 44 lat, mieszkańcy powiatu przeworskiego. Śmigłowiec wcześniej widziano na lotnisku w Krośnie około godz. 15.00. W sieci ukazało się jego zdjęcie udostępnione przez jeden z profili. - "Śmigłowiec, który uległ dzisiaj wypadkowi, był na lotnisku w Krośnie. Ostatni raz wykonano mu zdjęcie ok godziny 15:00" - czytamy we wpisie fanklubu Airport Rzeszów.
Wsparcie terytorialsów na miejscu
Jak podaje "Fakt" w działaniach na miejscu uczestniczyli żołnierze 3 Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej. Pomagali m.in. zespołowi ratownictwa medycznego, który ugrzązł w terenie, oraz przeszukiwali okolicę pod kątem ewentualnych dodatkowych ofiar. - Nasza akcja trwa nadal. Pierwszy zespół pracował dzień i noc. A dzisiaj zespół wymieniła nowa ekipa - przekazała "Faktowi" porucznik Magdalena Mac. Na miejscu pracuje siedmiu żołnierzy oraz pięć osób z pododdziału wspomagającego.
W sobotę na miejscu wypadku była obecna była ekipa dochodzeniowo-śledcza działająca pod nadzorem prokuratury. Służby zabezpieczały ślady i dowody związane z wypadkiem. Równolegle kontynuowano czynności poszukiwawcze w terenie, by wykluczyć obecność innych osób.