oprac. Natalia Jasińska| 

Pierwsza komunia 2024. Ile dać w kopercie? Polacy mówią, ksiądz komentuje

298

Sezon komunijny zbliża się wielkimi krokami. Wielu z nas zamiast prezentu decyduje się na wręczenie pieniędzy. Ile wypada włożyć do koperty w tym roku? Pytamy o to Polaków, komentuje ks. Rafał Główczyński.

Pierwsza komunia 2024. Ile dać w kopercie? Polacy mówią, ksiądz komentuje
Ile dać w kopercie? (Adobe Stock)

Każdy, kto w ostatnim czasie otrzymał zaproszenie na Pierwszą komunię świętą, zastanawia się, ile pieniędzy z tej okazji podarować. Chociaż sama uroczystość ma charakter religijny i przy jej okazji nie powinno skupiać się jedynie na prezentach, to tradycja, by w ten szczególny dzień obdarować dziecko, jest w Polsce bardzo silna.

A zatem jaka kwota jest stosowna jako prezent na komunię? 300, 500, 1 tys., a może 2 tys. zł? Jak wskazują nasi rozmówcy, to zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest stopień pokrewieństwa z dzieckiem, które będzie przyjmowało sakrament.

Zazwyczaj najwięcej dziecku na komunię dają rodzice chrzestni. Później babcie, dziadkowie, ciotki i wujkowie. Natomiast mniejsze kwoty wręcza dalsza rodzina oraz znajomi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Monika Miller ponownie uderza w Natalię Janoszek i Anetę Glam! Padły mocne słowa
Rozbieżność jest gigantyczna. Słyszałem, że ojciec chrzestny powinien dać od 2,5 tys. do 3,5 tys., a normalny gość to do tysiąca - powiedział w rozmowie z o2.pl 50-letni pan Janusz.

Z kolei w ocenie 59-letniej pani Lucyny wszystko zależy od miejsca, w którym organizowane jest przyjęcie komunijne.

Jak w lokalu, to trzeba się zorientować, ile biorą za talerzyk, żeby chociaż to się zwróciło. Jak idą dwie osoby, to z 500 zł najmniej trzeba dać - przyznała i dodała, że chrześniakowi wpada dać od 1 tys. do 2 tys. - Teraz to na komunię daje się więcej niż na wesele - kwituje.

Tego samego zdania jest 26-letnia pani Paulina. - Uważam, że tak jak na weselu, trzeba zapłacić za swój talerzyk. Moja siostra w tamtym roku płaciła ponad 200 zł od osoby, więc liczyłabym teraz 300 zł od osoby plus prezent dla dziecka. Tak więc od pary trzeba dać takie 800 zł, od osoby - 400/500 zł - przyznała w rozmowie z o2.pl.

Jest to przyjęcie sakramentu, nie żadne urodziny itd. Więc można by powiedzieć, że samo opłacenie talerzyka wystarczy, ale żyjemy w czasach, gdzie normalne są prezenty komunijne, więc moim zdaniem wypada coś temu dziecku dać dodatkowo. Ewentualnie zamiast pieniędzy na prezent, jakąś pamiątkę. Ja tak zrobiłam w zeszłym roku. Dałam 600 zł za talerzyki od pary plus prezent dla dziecka do 200 zł - dodała.

- Jako zwykły gość dałabym 500 zł. Jednak sporo zależy od sytuacji materialnej rodziny. Na przykład mnie nie stać, aby wnukowi kupić komputer, a pożyczki nie będę brała. Jednak nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Po prostu mnie nie stać - powiedziała portalowi o2.pl 70-letnia pani Teresa.

36-letnia pani Anna - jedna z naszych rozmówczyń - dwa lata temu organizowała komunię swojego najmłodszego syna. Jak przyznała, chłopiec od chrzestnego dostał 1 tys., a od zwykłego gościa mniej więcej 500 zł.

Chrzestni pytają rodziców i dzieci o zainteresowania i idą w tym kierunku. Na przykład mój średni syn kochał układać puzzle i grać w piłkę, więc od matki chrzestnej dostał zestaw puzzli, piłkę i kopertę. Tak, żeby miał pamiątkę. Z kolei ojciec chrzestny zapytał go, co woli: telefon czy rower. Wybrał telefon, wiec chrzestny przyszedł z telefonem - przyznała.

- Swoją komunię miałam w 2008 roku i wtedy dostałam od chrzestnego 800 zł. Więc wydaje mi się, że obecnie to powinno się dać dwa razy tyle, ale że ja nie zarabiam dużo, niedawno skończyłam studia, to dałbym tysiąc złotych chrześniakowi - mówiła o2.pl 25-letnia pani Ewelina.

Ks. Rafał Główczyński: dzieci wpychane są w świat konsumpcjonizmu i porównywania

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy również księdza. - W tym momencie komunijni bardzo odlecieli. Oczywiście nie wszędzie i zapewne jest dużo bardzo chwalebnych przykładów. Jednak widać, że robi się to - powiedzmy - przed osiemnastką - powiedział w rozmowie z portalem o2.pl ks. Rafał Główczyński.

- Chodzi mi o to, że jest to pierwsza wystawna impreza zorganizowana dla dziecka, na którą zaprasza się rodzinę i znajomych. Wówczas też chce się to dziecko pokazać jak najpiękniej. To w mojej opinii powoduje, że dzieci, zamiast skupić się na duchowym elemencie, są bardzo szybko wpychane w świat konsumpcjonizmu i porównywania - wyjaśnia.

Duchowny zauważa także pewnego rodzaju rywalizację na prezenty między rówieśnikami. - W konsekwencji tego wszystkiego dziecko, które ma piękne, rodzinne przyjęcie, ale dostaje mało prezentów, czuje się gorsze od tego, które dostało quada czy inny wykwintny prezent - dodaje duchowny.

Ksiądz: drogie prezenty wywołują problemy w późniejszej codzienności

Ks. Rafał Główczyński zwraca również uwagę na inny aspekt. Jak podkreśla, przyjęcia komunijne są bardzo mocno obciążające finansowo dla rodziców. - Wiem, że niektórzy biorą kredyty, by zrobić przyjęcie w restauracji, bo wszyscy robią - wyznał.

Zaznacza także, że drogie prezenty "sporo psują w późniejszej codzienności". - Dzieci wszystko podostawały i potem pojawia się pytanie, co im podarować na przykład na urodziny, żeby było szczęśliwe - mówi w rozmowie z o2.pl.

Znam skrajne przypadki, że ktoś na komunię podostawał rzeczy premium, a później były urodziny i normalne prezenty, więc pojawił się płacz: jak to zwykłe ciuchy, a nie najlepsze? - dodał.

Ks. Rafał Główczyński zapytany, co w takim razie dzieci powinny dostać na pierwszą komunię, odpowiedział: "Dobrze by było, gdy prezenty odnosiły się do czegoś duchowego. Więc myślę, że najlepiej byłby dawać to, co jest dla tego momentu właściwe, czyli Pismo Święte, książka o świętej postaci, medalik imienny czy wspólną rodzinną wycieczkę do świętego miejsca".

Natalia Jasińska, o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić