Pijany policjant potrącił Damiana. 29-latek zmarł w jego bagażniku

62

Pijany policjant z New Jersey potrącił 29-letniego Polaka w noc halloweenową. Ciało spakował do samochodu i pojechał z nim do swojego domu. Młody mężczyzna żył jeszcze przez dwie godziny, ale sprawca wypadku nie udzielił mu pomocy. Zdruzgotani bliscy zmarłego twierdzą, że tragedii można było uniknąć.

Pijany policjant potrącił Damiana. 29-latek zmarł w jego bagażniku
Polak zginął pod kołami pijanego policjanta (Facebook)

W Halloween tuż przed trzecią w nocy policjant po służbie Louis Santiago śmiertelnie potrącił człowieka. Był nim mieszkający w New Jersey Polak, Damian Dymka. Pijany kierowca miał rzekomo wpatrywać się w telefon, gdy jego samochód zjechał na pobocze i uderzył w mężczyznę, który szedł akurat po zaciemnionym odcinku autostrady - twierdzą prokuratorzy.

Pijany policjant potrącił Polaka

Dymka został uznany za zmarłego na miejscu zdarzenia, jednak dopiero po upływie dwóch godzin od momentu wypadku. Zaraz po zdarzeniu 25-letni Santiago miał spakować Dymkę na tylne siedzenie samochodu i pojechać z nim do swojego domu, a następnie wrócić na miejsce tragedii. Według prokuratorów nie zadzwonił po pogotowie ani nie próbował pomóc poszkodowanemu.

W mieszkaniu matka policjanta miała namówić go do zawiezienia ciała z powrotem na miejsce zdarzenia, a jego ojciec, także policjant, powiadomił służby. - Policjanci stanowi znaleźli Santiago stojącego obok jego samochodu i ciało Dymka na tylnym siedzeniu. Santiago opisał, co się stało i przyznał się do uderzenia ofiary swoim autem – mówi oświadczenie złożone w sądzie miejskim w Bloomfield.

Santiago usłyszał już 12 zarzutów, w tym lekkomyślnego zabójstwa podczas prowadzenia pojazdu i narażenia rannej ofiary na niebezpieczeństwo. 25-latek nie przyznał się do winy. Jego pasażera Alberta Guzmana i matkę oskarżono o manipulowanie dowodami i "inne przestępstwa". Departament Policji w Newark zawiesił policjanta w czynnościach służbowych.

Bliscy są w szoku. Polak mógł przeżyć?

Przyjaciele i rodzina Dymki są zrozpaczeni. Dręczy ich przede wszystkim pytanie, czy gdyby oficer po wypadku natychmiast zadzwonił pod numer alarmowy 911, Damian mógłby zostać uratowany?

Nie możemy tego wiedzieć z powodu jednej osoby, która była niesamowicie samolubna - powiedziała Miranda Stone, bliska przyjaciółka, która poznała Dymkę, gdy byli studentami Bergen Community College.

Według relacji bliskich Damian był miłym i empatycznym człowiekiem, do którego przyjaciele mogli zwrócić się z każdym problemem. - Gdy wszystko szło źle, pamiętam, że mogłem po prostu przytulić Damiana i czułem, że wszystko będzie dobrze – powiedział NBC News Jess Valdanero, jego długoletni przyjaciel.

Polak pracował jako pielęgniarz, pomagając ludziom starszym lub niedołężnym w ośrodku prowadzonym przez hrabstwo w północnym New Jersey. 1 listopada miał zacząć studia licencjackie online. Planował wyjechać w długą podróż ze swoim chłopakiem. Niestety tragiczny wypadek przekreślił wszystkie jego plany.

Zobacz także: Rozbił samochód na latarni. Pokaz głupoty amerykańskiego kierowcy
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić