Pleśń i robaki w szkolnym jedzeniu. Sanepid nie widzi uchybień
Rodzice z Grodziska Mazowieckiego skarżą się na jakość jedzenia w szkołach. Według nich posiłki przypominają karmę dla zwierząt. - Czujemy się ignorowani - mówią mieszkańcy w reportażu TVN Uwaga.
W Grodzisku Mazowieckim, położonym niedaleko Warszawy, rodzice uczniów są zaniepokojeni jakością posiłków serwowanych w szkołach. Problem dotyczy ośmiu placówek, a rodzice twierdzą, że ich skargi są ignorowane przez władze gminy.
Rodzice od 2018 r. zgłaszają problemy z cateringiem, ale ich głosy są pomijane, a temat jest zamiatany pod dywan. - Czujemy się ignorowani. Pan burmistrz się nami nie interesował i nie interesuje - mówi jedna z matek.
W marcu tego roku rodzice otrzymali zdjęcia jedzenia z pleśnią i robakami. Rodzice zawiadomili wówczas sanepid. Ale ten nie dopatrzył się uchybień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widowiskowa erupcja wulkanu na Hawajach. Potężna eksplozja lawy
Usłyszeliśmy od szkoły, że to my zrobiliśmy coś z tym jedzeniem po drodze - relacjonuje jedna z matek dla TVN Uwaga. Od tego czasu zakazano rodzicom zabierania jedzenia na wynos.
Mykotoksyny, które są wytwarzane przez pleśń, mogą prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Te toksyczne substancje są rakotwórcze, mutagenne i mogą powodować uszkodzenia wątroby oraz nerek. Właśnie dlatego tak ważne jest, aby nie lekceważyć pleśni na jedzeniu i unikać konsumpcji produktów nią skażonych.
Rodzice przeprowadzili również ankietę oceniającą jakość cateringu, której wyniki były alarmujące.
Czytaj także: Chaos w szkołach. Oceny z religii wciąż w zawieszeniu
Wystosowaliśmy do całej naszej szkoły i do przedszkola ankietę oceniającą jakość cateringu. Wyniki tej ankiety były porażające. Wszyscy po kolei mówili, że dzieciaki bolą brzuchy, że cały czas mają rotawirusa - opowiada pani Marzena.
Kwestia smaku jest dyskusyjna, ale wszyscy mówią o najsłabszej jakości produktach i zaniżonych racjach żywnościowych. - Te obiady miały bardzo dużo zlewek. Dzieci bardzo źle to jadły - przyznaje pani Zofia, która pracowała w firmie cateringowej.
Pleśń i robaki w szkolnym jedzeniu. Złość rodziców
Rodzice są zaniepokojeni postawą urzędników i dyrekcji szkół. - I to my płacimy za to jedzenie. Za własne pieniądze trujemy swoje dzieci, bo jesteśmy do tego zmuszani –ubolewa pani Monika.
Jak podkreśla TVN Uwaga, w urzędzie miasta jest burmistrz i dwóch zastępców, ale partnerem do rozmów jest jedynie dyrektor wydziału oświaty, który w rozmowach z rodzicami mówi, że nie jest władny do podejmowania decyzji w sprawie cateringu.
Za wyżywienie w placówkach odpowiadają dyrektorzy szkół i przedszkoli, którzy powierzyli przygotowywanie posiłków firmie Mały Smakosz. Jednak rodzice odkryli, że firma ta jest powiązana z wcześniejszym dostawcą, firmą Prima Sort.
Dyrektor biura oświaty, w każdej szkole mówi, że problem dotyczy tylko nas. Chciał ewidentnie zatuszować działania firmy - mówi jeden z rodziców.
Okazuje się też, że dyrektorzy szkół nie respektują do końca zapisów umowy. W umowie jest wskazane, że dwukrotne zwrócenie uwagi na jakieś uchybienia w cateringu może spowodować zerwanie umowy, a też tego nie robią. Nie wiemy z jakiej przyczyny - czytamy.
Spożywanie produktów skażonych pleśnią może prowadzić do różnych powikłań zdrowotnych. Zatrucia pokarmowe są jednym z najczęstszych skutków - objawiają się bólami brzucha, nudnościami, wymiotami oraz biegunką.