"Pójdziemy z torbami". Hotelarze znad Bałtyku narzekają na brak gości
Deszczowe lato nad Bałtykiem zaskoczyło turystów i lokalnych przedsiębiorców. Zamiast słonecznych dni, nadmorskie kurorty zmagają się z deszczową aurą. - Co tu kryć, to nie jest wymarzony sezon - mówi jeden z przedsiębiorców "Gazecie Wyborczej".
Aktualne warunki atmosferyczne nad polskim morzem są dalekie od ideału. Deszczowe dni i niskie temperatury stały się codziennością, a prognozy na najbliższe tygodnie nie zapowiadają poprawy. Synoptycy przewidują, że taka pogoda może utrzymać się przez większą część sezonu, co jest powodem do zmartwień dla wielu osób planujących wakacje nad Bałtykiem.
Turyści, którzy przyjechali nad polskie morze z nadzieją na słoneczne wakacje, są rozczarowani. Wielu z nich decyduje się na zmianę planów i wybiera inne regiony Polski, gdzie pogoda jest bardziej przewidywalna. Jednak dla niektórych wakacje nad Bałtykiem to tradycja, której nie zamierzają zmieniać, mimo kapryśnej aury.
Lokalni przedsiębiorcy również odczuwają skutki niekorzystnej pogody i obawiają się dalszych skutków. Mniejsze obłożenie hoteli i pensjonatów oraz spadek liczby klientów w restauracjach i sklepach to tylko ogromne problemy dla przedsiębiorców. Zła sytuacja panuje m.in. w popularnym Władysławowie na Pomorzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Masz w otoczeniu toksyka? Psycholożka poleca "otorbianie"
Co tu kryć, to nie jest wymarzony sezon. Tak słabego lipca nie pamiętam, jak tak dalej będzie, pójdziemy z torbami - mówi "Gazecie Wyborczej" szef pensjonatu w centrum Władysławowa.
- Lipiec deszczowy, ludzie wstrzymują się z przyjazdem. Może w sierpniu będzie lepiej - dodaje jedna z osób, która sprzedaje lody rzemieślnicze.
Portal podaje, że w jednym z serwisów rezerwacyjnych we Władysławowie jest obecnie nawet 900 wolnych miejsc noclegowych. Według GUS, w zeszłym roku było zarezerowanych aż 573 tys. noclegów. Dla porównania w Gdańsku to było 920 tys.