Polak zginął w Nowym Jorku, kiedy atakowano WTC. "To wstyd"
Henryk Siwiak, Polak mieszkający w Nowym Jorku, zginął 11 września 2001 roku w dniu zamachów na World Trade Center. Jego morderstwo pozostaje niewyjaśnione od 24 lat. Policjanci określają śledztwo w jego sprawie "wstydliwym".
Najważniejsze informacje
- Henryk Siwiak zginął 11 września 2001 r. w Nowym Jorku.
- Policjanci uważają, że doszło do morderstwa, które pozostaje niewyjaśnione.
- W 2018 roku detektyw Mike Prate w wywiadzie dla ABC News stwierdził, że sprawa mogła być rozwiązana już dawno temu.
Henryk Siwiak, pochodzący z Krakowa, przybył do Nowego Jorku w poszukiwaniu lepszego życia. W Polsce pracował dla PKP, lecz został zwolniony w 2000 roku i do przeprowadzki za ocean namówiła go siostra, Lucyna. Tam pracował na budowie i podejmował się różnych dorywczych zajęć, by wspierać rodzinę w Polsce.
W 2002 roku jego siostra udzieliła wywiadu dla Associated Press, w którym stwierdziła, że jej brat polubił życie w Nowym Jorku, lecz nie przyjmował do wiadomości, że w mieście jest niebezpiecznie.
Polak został zamordowany w Nowym Jorku w dzień zamachów na WTC
Niespełna rok wcześniej, 11 września 2001 r. tuż przed przeprowadzeniem zamachów na World Trade Center, Henryk Siwiak przeczytał w prasie, że jeden z pracodawców potrzebuje kogoś do posprzątania podłóg w jego sklepie na Brooklynie i udał się do polskiej agencji pracy. W tym czasie samoloty uderzyły w wieże World Trade Center.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy wsi Wyryki relacjonują noc. "To było przerażające"
Będąc na miejscu Polak spotkał kobietę, która chciała dowiedzieć się o losach swojego męża, który pracował w World Trade Center. Siwiak pocieszał ją, że na pewno nic nie stało się jej mężowi. Jak później się okazało, zginął w zamachach.
O tragedii WTC zaczęły mówić media na całym świecie. Siwiak skontaktował się ze swoją żoną, informując ją, że jest bezpieczny. Trwał chaos, lecz on postanowił iść do pracy, która miała rozpocząć się w nocy. Po jakimś czasie zabłądził i trafił do niebezpiecznej dzielnicy Bedford-Stuyvesant, gdzie ok. godz. 23:40 został zastrzelony przez zamachowca.
Policja nazwała śledztwo ws. Henryka Siwiaka "wstydliwym"
Śledztwo w sprawie śmierci Siwiaka było utrudnione przez chaos związany z zamachami. Detektyw Mike Prate, który pracował nad sprawą Polaka i był na miejscu zaraz po zabójstwie, uważa, że gdyby nie zamachy, szanse na rozwiązanie sprawy byłyby większe, lecz "wykonano małą pracę". Niestety, do dziś nie znaleziono sprawcy.
To absolutny wstyd. Sądzę, że gdyby nie 9/11 mielibyśmy większe szanse (...) On był niewinną ofiarą - powiedział detektyw Mike Prate na antenie ABC News we wrześniu 2018 r.
Jedna z teorii zakłada, że Siwiak został wzięty za terrorystę z powodu swojego wyglądu i ubioru. Inna sugeruje nieudaną próbę rabunku. Mimo upływu lat rodzina i detektyw Prate mają nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw. Henryk Siwiak jest uważany za ostatnią ofiarę 11 września. Jego historia przypomina o niewinnych ofiarach tamtego dnia i o tym, jak wiele tragedii pozostało nierozwiązanych.