Drony nad Polską. Mówi, dlaczego reakcja była nieprawidłowa
W rozmowie z "Faktem" Marek Budzisz odniósł się do wielokrotnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Zaznaczył, że "reakcja była nieprawidłowa, ale jedyna możliwa".
Część dronów, które pojawiły się w polskiej przestrzeni powietrznej, została zestrzelona. Marek Budzisz, polski publicysta, historyk i dziennikarz, ekspert w dziedzinie Rosji i obszarów postsowieckich, na łamach "Faktu" zaznaczył, że "nasza reakcja jest, jak to Amerykanie mówią, oversized [ponadwymiarowa - dop. red], co jest też ważną informacją dla Rosjan".
Jeżeli ponosimy koszty liczone w mln dol. po to, żeby zwalczyć przeciwnika, który używa środków napadu liczonych w setkach tys. dol., to różnica jest zasadnicza - kontynuował.
Ekspert następnie zaznaczył, że dron kosztuje maksymalnie 100 tys. dol., a rakieta około 1 mln dol. - Nie licząc już kosztów misji lotnictwa, co też nie jest przecież tanie - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy wsi Wyryki relacjonują noc. "To było przerażające"
W dalszej części rozmowy Budzisz podkreślił, że w ten sposób "wyczerpujemy nasze możliwości".
Rakiet mamy ograniczoną liczbę, zbyt małą. Jak za każdym razem będziemy podrywać myśliwce bojowe po to, żeby walczyć z dronami, to te myśliwce mają ograniczoną liczbę godzin pracy i zaczną się psuć, więc trzeba będzie je remontować - spostrzegł.
"Innych środków nie mamy"
Po czym nawiązał do słów premiera Donalda Tuska o prawidłowej reakcji.
Ja uważam, że zareagowaliśmy nieprawidłowo, ale nieprawidłowo zareagowaliśmy dlatego, że nie mamy innych narzędzi. Reakcja była nieprawidłowa, ale była jedyna możliwa, bo innych środków nie mamy - zaznaczył.
Budzisz podkreślił także, że Polska - w związku z zaczynającymi się w piątek (12 września) rosyjsko-białoruskimi manewrami - może spodziewać się wielu prowokacji.