Polskie MiG-29 przechwyciły rosyjskiego Iła-20. Incydent nad Bałtykiem
We wtorkowe popołudnie para polskich myśliwców MiG-29 poderwała się do akcji, by przechwycić rosyjski samolot rozpoznawczy Ił-20, który operował w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych zapewnia, że maszyna nie naruszyła polskiej przestrzeni powietrznej.
Najważniejsze informacje
- Polskie MiG-29 przechwyciły i zidentyfikowały rosyjski samolot Ił-20 nad Morzem Bałtyckim.
- Maszyna leciała w międzynarodowej przestrzeni, bez planu lotu i z wyłączonym transponderem.
- Dowództwo Operacyjne zapewnia o stałej gotowości do ochrony polskiej przestrzeni powietrznej.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w środę rano o akcji z udziałem pary dyżurnej MiG-29. Według komunikatu polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy, który operował nad Bałtykiem poza granicami Polski. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, incydent miał miejsce we wtorek 28 października, a jednostki pełniące dyżur zareagowały zgodnie z procedurami sojuszniczej obrony powietrznej.
Kluczowym elementem akcji była wizualna identyfikacja i bezpieczna eskorta maszyny Federacji Rosyjskiej poza rejon odpowiedzialności. Dowództwo Operacyjne przekazało we wpisie na X, że polskie MiG-29 „dokonały skutecznego przechwycenia, identyfikacji wizualnej oraz eskortowania z rejonu odpowiedzialności samolotu Federacji Rosyjskiej, który wykonywał lot nad Morzem Bałtyckim”. Podkreślono, że nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.
W komunikacie zaznaczono, że chodziło o Iła-20, czyli platformę rozpoznawczą, która leciała w międzynarodowej przestrzeni. Jak wskazano, samolot „realizował misję rozpoznawczą w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, bez złożonego planu lotu i z wyłączonym transponderem”. Taka konfiguracja utrudnia służbom identyfikację, dlatego para dyżurna wykonała standardowe działania w ramach kontroli przestrzeni.
Poranne pasmo Wirtualnej Polski, wydanie 28.10
Dowództwo przekazało również, że „maszyna nie naruszyła polskiej przestrzeni powietrznej”. Ten fragment jest kluczowy z punktu widzenia bezpieczeństwa: działania odbywały się nad wodami międzynarodowymi, a polskie lotnictwo wojskowe zadziałało prewencyjnie i w trybie nadzoru.
Tu doszło do przechwycenia
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski doprecyzował w TVN24, że do przechwycenia doszło na północny zachód od Ustki. Jak mówił, w takich sytuacjach polskie myśliwce startują z Malborka w ciągu kilku minut od alarmu, a piloci utrzymują kontakt wzrokowy i sygnalizują obecność.
Taki show of force (pokaz siły) to jest jeden z priorytetów takiego przechwycenia, pokazać, że czuwamy nad tym, żeby nie naruszyli naszej przestrzeni powietrznej i do takiego naruszenia wczoraj nie doszło, dzięki właśnie chociażby naszej obecności - mówił ppłk Goryszewski w TVN24, cytowany przez PAP.
Z kolei w komunikacie podkreślono, że dzięki "wysokiej gotowości bojowej, profesjonalizmowi pilotów oraz sprawnemu funkcjonowaniu systemu obrony powietrznej" działania przebiegły szybko i bezpiecznie. Dodano, że Siły Zbrojne RP pozostają w stałej gotowości do reagowania na każde zagrożenie. Ta interwencja wpisuje się w szerszy katalog reakcji na aktywność wojskową nad Bałtykiem w ostatnich miesiącach.