Polskie złoża ropy. Niemcy zgłaszają obawy. "Bezpośrednio nas dotyczy"
Kilka kilometrów od wyspy Wolin i Uznam odkryto polskie złoża ropy i gazu. Burmistrz gminy Heringsdorf w niemieckiej części wyspy Uznam dr Laura Isabelle Marisken ma w związku z tym spore obawy. - Nie chodzi nam o interesy ekonomiczne, lecz ochronę wspólnych zasobów naturalnych w obu częściach kraju - tłumaczy w rozmowie z o2.pl.
Kanadyjska firma Central European Petroleum (CEP) od listopada 2024 roku prowadziła próbne odwierty w pobliżu polskiej wyspy Wolin i wyspy Uznam. Z szacunków wynika, że CEP natrafiła na sporej wielkości złoża gazu i ropy naftowej. To 22 mln ton wydobywalnych węglowodorów i 5 miliardów metrów sześciennych gazu o jakości handlowej.
Szacuje się, że wydobycie z tego złoża mogłoby pokryć 4-5 proc. krajowego zapotrzebowania na ropę przez kilkanaście lat. Wiceminister Klimatu i Środowiska oraz Główny Geolog Kraju Krzysztof Galos cytowany przez money.pl zaznacza, że pierwsze wydobycie mogłoby nastąpić za 3-4 lata. Przed rozpoczęciem wydobycia konieczne jest uzyskanie szeregu pozwoleń i zgód.
Odkrycie złóż wzbudza wątpliwości niemieckich polityków i organizacji walczących o prawa zwierząt. Działacze Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern zauważają, że ekosystem Zatoki Pomorskiej jest bardzo delikatny. Ostrzegają przed ewentualną katastrofą z udziałem tankowców transportujących ropę i LNG, kontenerowców oraz platform wiertniczych, co mogłoby prowadzić do uwolnienia toksycznych gazów i ropy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie skomentowali "paragony grozy". "Oderwanie od rzeczywistości"
Swoje zastrzeżenia zgłosili też przedstawiciele niemieckiej gminy Heringsdorf, która leży na wyspie Uznam. Burmistrz gminy dr Laura Isabelle Marisken tłumaczy w rozmowie z o2.pl, że nie chce konfliktu z władzami Rzeczypospolitej Polskiej, ale sytuacja "dotyczy mieszkańców bezpośrednio".
W pełni szanujemy suwerenność Rzeczypospolitej Polskiej i nie ingerujemy w decyzje krajowe. Jednocześnie projekty o transgranicznym oddziaływaniu na środowisko dotyczą nas bezpośrednio. Ma to wpływ na wody gruntowe, jakość powietrza, ekosystem nadmorski, czy nawet wrażliwą roślinność na tym obszarze. Nie interesują nas interesy ekonomiczne, lecz ochrona wspólnych zasobów naturalnych w obu częściach kraju. Negatywny wpływ wydobycia gazu i ropy naftowej na środowisko został naukowo udowodniony - mówi dr Laura Isabelle Marisken w rozmowie z o2.pl.
Przedstawicielka niemieckiej gminy podkreśla, że "z uwagą, zainteresowaniem i niepokojem śledzi informacje o możliwym złożu ropy naftowej nieopodal Świnoujścia".
Nasza gmina położona jest w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, na szczególnie wrażliwym obszarze przyrodniczo-przybrzeżnym o dużym znaczeniu ekologicznym i klimatycznym - wskazuje niemiecka burmistrz.
Na pytanie, czy gmina będzie domagać się respektowania swoich praw przed sądem, przedstawicielka niemieckiej strony zaznaczyła, że "jest za wcześnie, aby dyskutować o konkretnych krokach lub ocenach prawnych".
Teraz potrzebne jest kompleksowe, przejrzyste przedstawienie faktów i wyjaśnienie ich, również w ramach dialogu między państwami. Nie otrzymaliśmy jeszcze żadnych oficjalnych informacji od inwestora ws projektu, ani od kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie. Czekamy na nie i ocenimy sytuację później - tłumaczy dr Laura Isabelle Marisken.
Szefowa niemieckiej gminy Heringsdorf wskazuje, że nie chce doprowadzić do konfrontacji. Tłumaczy, że "liczy się dla nich tylko ochrona przyrody, oceanów i siedlisk". Wskazuje, że Polska powinna respektować prawo europejskie i międzynarodowe, co jest przewidziane m.in. w Konwencji z Espoo z 1991 roku.
To prawnie niepodważalne. Nie są to żadne żądania polityczne, lecz kwestia stosowania się do obowiązującego prawa międzynarodowego. Ochrona środowiska nie kończy się na granicy – a ludzie po obu stronach mają wspólny interes w nienaruszonym środowisku naturalnym - mówi niemiecka burmistrz o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl