Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym, który wybuchł w niedzielę, objął już około 450 ha terenów. Policja, działając pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Augustowie, zabezpiecza dowody jeszcze przed formalnym wszczęciem śledztwa.
Przeczytaj także: Zatrzymali pracowników banków. Siedem osób usłyszało 78 zarzutów
Pożar wybuchł na styku powiatów augustowskiego i monieckiego, w pobliżu wsi Kopytkowo. Akcja gaśnicza jest wyjątkowo trudna ze względu na bagnisty teren. Bierze w niej udział kilkuset strażaków, w tym specjalistyczne grupy do gaszenia pożarów lasów bez użycia pojazdów. W działaniach wspierają ich żołnierze WOT, służby leśne i parkowe oraz policja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zrzuty wody i śledztwo
Do gaszenia pożaru wykorzystywane są śmigłowce i samoloty Lasów Państwowych oraz policyjny śmigłowiec, które zrzucają setki tysięcy litrów wody. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Jak poinformował rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński, na tym etapie nie można spekulować o przyczynach, a ustalenia będą możliwe po analizie ekspertów z zakresu pożarnictwa i policji.
Historia pożarów w Biebrzańskim Parku
To największy pożar tej wiosny w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wcześniej, trzy tygodnie temu, strażacy gasili pożar obejmujący 90 ha, a tydzień temu spłonęło 8-9 ha. Pięć lat temu miał miejsce największy pożar w historii parku, kiedy spłonęło prawie 5,3 tys. ha. Śledztwo prowadzone wówczas przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku nie przyniosło rezultatów, a sprawców nie udało się ustalić.
Premier Tusk zapowiedział, że dyskutowana będzie kwestia kar za podpalenia. Podkreślił, że susze jako zjawiska będą się powtarzać, co zwiększa zagrożenie pożarowe. Poprosił też, aby stosować się do poleceń służb i straży pożarnej w rejonach dotkniętych pożarami.
Przeczytaj również: Siedział na szlaku i ogryzał patyk. Niezwykłe nagranie z Tatr
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.