Aldona Brauła
Aldona Brauła| 
aktualizacja 

Reporter zatrudnił się w ubojni. "Co przyszło? Leżaki"

23

Reporter programu "Uwaga!" zatrudnił się w jednej ze śląskich ubojni. W trakcie pracy usłyszał o "leżakach", czyli chorym bydle, które trafiało do rzeźni razem ze zdrowym.

Reporter zatrudnił się w ubojni. "Co przyszło? Leżaki"
Reporter Uwagi! zatrudnił się w jednej ze śląskich ubojni. (TVN, YouTube)

O niepokojącej sytuacji w jednej z ubojni poinformowało stowarzyszenie "Otwarte klatki". Aktywiści nagrali moment rozładunku zwierząt i zaobserwowali różne formy znęcania się nad bydłem. Pracownicy bili je o głowie, po kręgosłupie, po kończynach. Kłuli je ostrymi prętami.

Nadużycia w ubojni

Chcieliśmy je sprawdzić. Na miejscu pojawiliśmy się kilka razy, ale od pierwszego zaobserwowanego transportu było widać, że pracownicy nie zachowują się w odpowiedni sposób – mówi Aleksander Kot.

Reporter programu "Uwaga!" zatrudnił się na linii produkcyjnej tej ubojni, żeby zweryfikować te informacje. Chociaż dziennikarzowi nie udało mu się zaobserwować rozładunku, to udało mu się podsłuchać rozmowy pracowników.

"Co przyszło?" – pyta jeden z mężczyzn. "Leżaki" – słyszy w odpowiedzi.

Doświadczeni pracownicy kilkukrotnie rozmawiali "leżakach". Okazało się, że to nazwa określająca chore bydło, "które i tak by nie przeżyło". Dziennikarze postanowili spotkać się z właścicielką śląskiego zakładu, w którym zatrudnił się reporter i zapytać o podsłuchane rozmowy.

Nie przyjmujemy leżaków, tylko jeżeli wiozą ludzie co kupują i położą się na samochodzie, to on musi je zdjąć. Krowa się położyła, a my ją musimy zabić, Nie dopuścilibyśmy do uboju zwierząt w agonii czy zdechłych. Krowa położyła się na samochodzie, związali jej łapy i zrzucili - stwierdziła.

O sprawie został poinformowany Powiatowy Lekarz Weterynarii. Adam Sroka, powiatowy inspektor weterynarii w Myszkowie, w rozmowie z TVN powiedział, że zamierza to zweryfikować. Poprosił o przesłanie filmów, na których widać znęcanie się nad zwierzętami.

Zakład posiada zgodę na ubój z konieczności. Jeżeli by się zdarzyło, że przyjechało leżące zwierzę, to powinno być natychmiast w tamtym miejscu poddane uśmierceniu i dopiero skierowane do zakładu. Powiadamia się lekarza i mięso poddawane jest badaniu. A tutaj widać niewłaściwe postępowanie. Dlatego od razu zostanie wszczęte postępowanie administracyjne – mówi Adam Sroka.
Zobacz także: Reporter Uwagi! zatrudnił się w jednej z polskich ubojni. „Co przyszło? Leżaki” (UWAGA! TVN)
Zobacz także: Czas na zaciskanie pasa? PiS przed trudnym egzaminem
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić