Rosja straszy rakietami dla Wenezueli. USA wysyła na Karaiby lotniskowiec
Moskwa sugeruje dostawy zaawansowanej broni do Caracas, w tym rakiet Oresznik i pocisków Kalibr. Waszyngton wzmacnia obecność na Karaibach i kieruje tam USS Gerald R. Ford.
Najważniejsze informacje
- Rosja grozi wysłaniem rakiet Oresznik i pocisków Kalibr do Wenezueli.
- SBU poddaje w wątpliwość realność takich transferów, wskazując na straty rosyjskich Pancyrów i trudności logistyczne.
- USA zwiększają siły na Karaibach; do regionu płynie USS Gerald R. Ford, co Rosja nazywa nieuzasadnioną eskalacją.
Rosja sygnalizuje, że wzmocni wenezuelskie wojsko nowymi systemami uzbrojenia, a według portalu TheWarZone, na który powołała się Polska Agencja Prasowa do Caracas trafiły już zestawy obrony powietrznej Pancyr-S1 i Buk-M2E. Amerykański portal, powołując się na najnowsze zdjęcia satelitarne, informuje o rozmieszczeniu w pobliżu stolicy Wenezueli systemu Buk-M2E.
Głównym wątkiem jest zapowiedź Rosji, że może skierować do Wenezueli rakiety balistyczne Oresznik zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych oraz pociski manewrujące Kalibr. Pierwszy wiceprzewodniczący komisji obrony rosyjskiej Dumy Aleksiej Żurawlow stwierdził, że Kreml wysłał na Karaiby zaawansowaną broń i nie widzi przeszkód we wsparciu Caracas nowymi systemami. Te deklaracje podnoszą temperaturę sporu na zachodniej półkuli i przypominają historyczne przykłady projekcji siły w regionie.
Jednocześnie wątpliwości co do możliwości Moskwy zgłasza Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Szef SBU Wasyl Maluk powiedział w ubiegłym tygodniu, że prawie połowa rosyjskich systemów Pancyr, które rzekomo już znajdują się w Wenezueli, została zniszczona od początku 2025 r. Eksperci zwracają też uwagę na logistykę: przerzut przez Atlantyk ciężkich systemów, jak Oresznik czy Kalibr, wymagałby maszyn An-124 Rusłan, łatwych do wykrycia i potencjalnie narażonych na przechwycenie. Są łatwym celem dla amerykańskich pocisków.
Rosjanie zaatakowali Blika? Gawkowski: wszystko na to wskazuje
USA wzmacniają obecność na Karaibach
Wobec sygnałów z Moskwy Stany Zjednoczone zwiększają siły morskie w regionie. Rzecznik Pentagonu Sean Parnell napisał na platformie X, że największy amerykański lotniskowiec USS Gerald R. Ford po opuszczeniu Morza Śródziemnego kieruje się przez Atlantyk na Karaiby. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow ocenił, że taka ekspansja jest nieuzasadniona i podnosi napięcia, ale nie odniósł się do informacji o rosyjskich dostawach dla Caracas.
W warstwie politycznej pojawił się też wątek prośby o pomoc wojskową ze strony Nicolasa Maduro. Według "Washington Post" wenezuelski przywódca zwrócił się do Rosji o systemy obrony powietrznej i co najmniej 14 zestawów pocisków, a podobne prośby miały trafić do Chin i Iranu. Taki ruch ma wzmocnić obronę reżimu w sytuacji narastającej presji międzynarodowej i ruchów flot USA w pobliżu.
Echa kryzysu kubańskiego i głos Trumpa
Portal Defense Express porównał obecną rozgrywkę do operacji Anadyr z 1962 r., gdy ZSRR rozmieścił na Kubie ponad 40 wyrzutni rakiet balistycznych i 40 tys. żołnierzy, a USA odpowiedziały blokadą. Tło historyczne podkreśla ryzyka eskalacji, choć obecne działania są na innym etapie. Do napięć odniósł się także prezydent USA Donald Trump w wywiadzie dla CBS. - Dni przywódcy Wenezueli Maduro są policzone – powiedział, a na pytanie o wojnę z tym krajem dodał: "wątpi" i "nie sądzi".
Trump zarzucił Caracas wrogie działania wobec USA. - Wenezuela traktuje USA bardzo źle, nie tylko w sprawie przemytu narkotyków, ale też wysyłania nielegalnych imigrantów – stwierdził. Zapytany, dlaczego do regionu skierowano największy lotniskowiec, odpowiedział: "gdzieś musi być". Ta niejednoznaczna deklaracja pozostawia pole do interpretacji, podczas gdy okręt wraz z grupą uderzeniową zmierza w stronę Karaibów.