Runął z wysokości 15 metrów. W sieci krąży przerażające nagranie
Dramat na terenie obiektu sportowego Skarpa Bytom-Rozbark rozegrała się w Bytomiu (woj. śląskie) w piątek, 2 lutego. Wówczas młody mężczyzna z impetem odpadł od ścianki wspinaczkowej. Nie skorzystał z liny asekuracyjnej, gdyż o tym zapomniał i runął z 15 metrów na ziemię. W sieci krąży dramatyczny filmik z całego zajścia. Udało nam się do niego dotrzeć.
Mieszkaniec Sosnowca wspinał się w piątek 2 lutego br. Około 16:45 dotarł na szczyt ściany. Niestety, nie użył liny asekuracyjnej, przez co runął prosto na ziemię. Przerażeni świadkowie zdarzenia od razu zareagowali. Natychmiast wezwali pomoc.
Czytaj więcej: Tak wygląda Rynna Śmierci na Śnieżce. Zabrała dwóch Polaków
Poszkodowany został przetransportowany przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do Centrum Urazowego w Sosnowcu. W momencie, gdy go zabierano do lecznicy, 21-latek na szczęście odzyskał już przytomność. Był świadomy tego, co się wydarzyło.
Okazało się, że połamał się i potłukł w kilku miejscach. Lekarze, którzy wykonali u niego zabiegi ortopedyczne, rokują jednak, że poszkodowany powróci do pełnej sprawności. To jednak prawdziwy cud, że mężczyzna przeżył upadek z takiej wysokości. Wiadomo, kim on jest.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Matysiak zachwyca się nowym hobby: "Ścianka wspinaczkowa to moja najnowsza pasja"
Ze ściany przeznaczonej do wspinaczki na czas spadł doświadczony wspinacz przygotowujący się do zawodów. (…) Jak w przypadku każdego poważnego wypadku, dokładny przebieg zdarzeń zbada Policja m.in. na podstawie przekazanego przez Skarpę Bytom zapisu z monitoringu - takie oświadczenie wydało centrum sportowe, co cytuje teraz "Wprost".
Runął z 15 metrów. W sieci krąży przerażające nagranie
W serwisie X (dawniej Twitter) szybko pojawił się filmik, który ukazywał całe przerażające zdarzenie. Widać na nim, że zawodnik zapomniał wpiąć się do asekuracji. Będąc już przy szczycie, 21-latek odbił się, żeby jeszcze szybciej dotknąć wyłącznika czasu. Wówczas z impetem runął na ziemię. Omawiane nagranie trafiło również do serwisu YouTube, nie publikujemy go jednak, gdyż jest drastyczne.