aktualizacja 

Ruszyło w całej Polsce. "To jakaś paranoja!". Profesor o koszeniu

1574

Wiosna w pełni, a to oznacza powrót kosiarek. Prof. Łukasz Łuczaj apeluje jednak w rozmowie z o2.pl, by koszenie traw ograniczać do minimum. Pytany o zagrożenia czyhające w trawach, np. kleszcze, odpowiada: - To jakaś paranoja!

Ruszyło w całej Polsce. "To jakaś paranoja!". Profesor o koszeniu
Prof. Łukasz Łuczaj opowiada w rozmowie z o2.pl o koszeniu miejskich trawników (Adobe Stock, YouTube)

Dźwięk kosiarki od świtu pracującej na osiedlowym trawniku przynajmniej raz obudził każdego mieszkańca polskiego blokowiska. Podobnie sytuacja wygląda na przedmieściach i wsiach - z tą tylko różnicą, że tam dźwięki huczącego w kosiarce silnika dochodzą, z co drugiej posesji w trakcie wolnych od pracy weekendów.

I choć zmienia się świadomość, a eksperci coraz głośniej nawołują do rzadszego koszenia trawy ze względu na klimat, w Polsce wciąż panuje moda na równo przycięty trawnik.

Uwagę na to, że w niektórych miastach wciąż odbywa się przedwczesne koszenie, zwrócił ostatnio znany botanik i wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego Łukasz Łuczaj.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ogród we wrześniu. Podpowiadamy, jak zadbać o rośliny jesienną porą
Ręce opadają - stwierdził prof. Łuczaj. - Jest jeszcze kwiecień, a miasto Rzeszów znowu rozpoczyna koszenie trawników o kilka tygodnie wcześniej, niż sugerują to ekolodzy i współczesne trendy utrzymania miast - dodał.

Koszenie trawników. "Są miasta, które traktują to poważnie"

Post ekologa po raz kolejny wywołał dyskusję o koszeniu miejskich trawników. Teraz o tym, jak robić to z głową, opowiada nam sam ekolog. Podkreśla, że podejście do koszenia trawy w miastach w ostatnich latach bardzo się zmienia.

Są miasta, które traktują to poważnie. W czołówce miast ograniczających koszenie znajduje się Warszawa, wzdłuż głównych arterii są pozostawiane dłuższe niekoszone pasy, w wielu miejscach pojawiają się wręcz łąki - mówi w rozmowie z o2.pl prof. Łuczaj.

Autor książki "Dziki ogród" przyznaje, że są w miastach miejsca, gdzie wypada trzymać krótką trawę. Wśród nich wymienia boiska, pola golfowe czy pałacowe kompleksy, gdzie trawnik jest tłem dla rzeźb lub roślin ozdobnych. Zastrzega przy tym, że takich miejsc wcale nie ma dużo.

Jednym z często podnoszonych argumentów przemawiających za utrzymywaniem krótkiej trawy przy ulicach jest dobra widoczność, ale przecież nikt nie mówi tutaj o utrzymywaniu metrowej łąki, tylko o tym, żeby nie biegać z kosiarką już w kwietniu - wyjaśnia dla o2.pl.

Kleszcze w mieście? "To jakaś paranoja!"

Prof. Łuczaj dodaje, że chodzenie po trawnikach w mieście nie jest obowiązkowe i jeśli ktoś "boi się" przyrody, może po prostu poruszać się po chodnikach. - Jesteśmy stworzeniami sawanny. Lubimy pojedyncze drzewa w parku i niską trawę, bo wtedy czujemy się bezpiecznie - tłumaczy. Jak mówi, atawistyczny lęk wzmaga się w nas, gdy trawa sięga powyżej kolan, ale należy ludzi tego oduczyć.

- W miastach w trawie nie czyha na nas żadne zagrożenie - tłumaczy, a na argumenty o pyleniu traw czy kleszczach wzdycha z politowaniem.

To jakaś paranoja! Borelioza była od kilku tysięcy lat w Europie, tylko jej nie rozpoznawano. A poza tym, co nam z tego, że w mieście będzie wykoszona trawa, skoro pójdziemy w weekend za miasto na wycieczkę i tam złapiemy kleszcza? - mówi.

Ekolog przyznaje, że sam ma uczulenie na pyłki. - Mieszkam na wsi więc chodzę przez cały czerwiec lekko otumaniony, ale co mam zrobić - pyta retorycznie i dodaje, że większa ilość pyłków paradoksalnie może zmniejszyć zapadalność na alergię u kolejnych pokoleń.

Jak często kosić trawę? Eksperyment w Niemczech

Kiedy więc zacząć koszenie traw w mieście? Prof. Łuczaj zaznacza, że na pewno nie w kwietniu.

Da się niczego nie kosić przed 10 maja, pozwólmy wykwitnąć tym mniszkom. Po tym terminie można zacząć wykaszać jakieś fragmenty traw, gdzieś przy drogach, chodnikach, przejściach - po to, by trawa się nie pokładała - przekonuje botanik.

Osobiście uważa jednak, że najlepiej byłoby w miastach wykorzystać popularną w krajach anglosaskich metodę "no mow may", która oznacza, że zaczynamy kosić dopiero z początkiem czerwca, w miejscach, gdzie gleby są żyzne, trawa rośnie wysoka lub są to miejsca publiczne.

Botanik przytacza też eksperyment z Niemiec, podczas którego część miejskich trawników wcześniej koszonych kilka razy do roku przestano kosić na sześć lat, ograniczając się jedynie do pojedynczego koszenia raz w roku. Po czasie na tych terenach odnotowano znaczący wzrost bioróżnorodności roślin i owadów.

Tam, gdzie jest to możliwe, autor książki "Dziki ogród" zaleca też wysiewanie łąk kwietnych, które nie tylko cieszą oko, ale są też świetnym źródłem pokarmu dla owadów i są o wiele tańsze w utrzymaniu niż trawnik.

- Każda łąka kwietna jest lepsza niż trawnik. Zaoranie terenu i wysianie nasion raz w roku jest wciąż tańsze od utrzymywania trawnika - podkreśla prof. Łuczaj.

Autor: BBI
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić