Skandal w Niemczech. Nie chce wpuszczać Żydów do swojego sklepu
W Niemczech wybuchła afera po tym, jak właściciel sklepu we Flensburgu zakazał wstępu Żydom. - To nic osobistego, nie jestem antysemitą, po prostu was nie znoszę - napisano na plakacie. Prokuratura wszczęła śledztwo. Mężczyzna tłumaczył, że ma prawo do wyrażania własnej opinii.
Właściciel sklepu w niemieckim Flensburgu wywołał burzę, umieszczając w witrynie kartkę z napisem zakazującym wstępu Żydom. Tłumaczył swoje działanie frustracją związaną z sytuacją w Strefie Gazy, twierdząc, że ma prawo do prywatnej opinii - informuje portal deutschlandfunk.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Wstęp wzbroniony dla Żydów. To nic osobistego, nie jestem antysemitą, po prostu was nie znoszę - czytamy na plakacie umieszczonym na drzwiach sklepu.
Incydent spotkał się z ostrą reakcją niemieckiej społeczności oraz polityków. Kilka osób, w tym były premier landu Szlezwik-Holsztyn wniósł oskarżenie przeciw sprzedawcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna w Strefie Gazy nie może być wykorzystywana do jawnej nienawiści wobec Żydów w Niemczech. Ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z tą wojną, stają się ofiarami ubocznymi - cytuje portal zarząd Niemieckiej Konferencji Rabinów Ortodoksyjnych
Prokuratura wszczęła śledztwo, podejrzewając, że działania właściciela sklepu mogą stanowić podżeganie do nienawiści. Śledczy wskazali, że takie zachowania zakłócają porządek publiczny i są nieakceptowalne w demokratycznym społeczeństwie. Po najściu przez policję, właściciel zdjął skandaliczny plakat.
Felix Klein, pełnomocnik niemieckiego rządu ds. walki z antysemityzmem, określił sytuację jako ewidentny przypadek antysemityzmu, wymagający natychmiastowej interwencji. Minister edukacji Niemiec, Karin Prien, wyraziła zadowolenie z postawienia zarzutów właścicielowi sklepu, podkreślając, że antysemityzm jest sprzeczny z wartościami demokratycznymi - podaje Polsat News.