Robert Czykiel| 
aktualizacja 

Smutna historia konia lidera "Bayer Full". Marcin Różalski ujawnia, co się stało

8

Marcin Różalski w sieci opowiedział historię konia, który w przeszłości należał do Sławomira Świerzyńskiego. Wojownik MMA uratował zwierzę przed trafieniem na rzeź.

Smutna historia konia lidera "Bayer Full". Marcin Różalski ujawnia, co się stało
Sławomir Świerzyński musi tłumaczyć się z konia (ONS)

Sławomir Świerzyński ostatnio znalazł się na świeczniku, gdy publicznie wyśmiał zespół "Kult". Sprawa odbiła się tak szerokim echem, że zaangażował się w nią nawet Marcin Różalski. Gwiazdor polskiego MMA postanowił przypomnieć historię konia, który w przeszłości należał do lidera "Bayer Full".

Marcin Różalski opowiada historię konia Sławomira Świerzyńskiego

Gwiazdor disco polo był właścicielem konia fryzyjskiego. W pewnym momencie sprzedał go innej osobie, która wykorzystywała go do wożenia dorożką po Warszawie. To sprawiło, że koń znacznie podupadł na zdrowiu.

Różalski odkupił konia w ostatniej chwili, bo było ryzyko, że trafi na rzeź. Zwierzę jednak było już mocno schorowane, o co "Różal" ma pretensje m.in. do Świerzyńskiego.

- Gdy był zdrowy i piękne zarabiał w c**j floty dla ówczesnego właściciela, którym był jeden taki co śpiewa disco polo i płacze teraz jakie to on ma wydatki i że chorzy potrzebują jego muzyki. Na tamtą porę, gdy Koń, który zarobił dla niego krocie zachorował, to nawet złotówki na Jego leczenie nie przeznaczył, tylko odsprzedał go dalej, do dorożki w Warszawie. Tam został zajechany jak c**a dupa i gdy już w ogóle nie nadawał się do niczego został oddany w stanie krytycznym handlarzowi - opowiada zawodnik MMA.
Zobacz także: Sławomir Świerzyński "czule" o Dodzie: "Wypchniesz ją drzwiami, wejdzie oknem"

Co ciekawe, kiedy udało się wyleczyć konia, partnerka Różalskiego skontaktowała się z gwiazdorem disco polo. Zaproponowała mu zaopiekowanie się "Sułtanem". Świerzyński miał jednak wtedy powiedzieć, że "dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi".

Muzyk odpowiedział na zarzuty. W "Fakcie" przyznał, że miał tego konia, ale potem go sprzedał. Zapewnia, że u niego zwierzę było zdrowe i ma na to odpowiednie dokumenty. Czuje się urażony, że to na niego zrzucona jest odpowiedzialność za doprowadzenie konia do złego stanu.

- Przyjeżdża klient, kupuje parę koni, podpisuje umowę, płaci pieniądze i wyjeżdża. Na tym się moja rola kończy. Ale z koniem zabiera paszport, w którym jest wpisany pierwszy właściciel i Różal pewnie z tego powodu sobie teraz gębę mną wyciera. A wystarczyłoby, żeby sprawdził od kogo tego konia kupił. A na pewno ode mnie tego nie kupił - komentuje wokalista "Bayer Full".

Świerzyński dodał też, że nikt się z nim nie kontaktował ws. ponownego przyjęcia konia. Na tym się nie skończyło, bo potem odpowiedziała mu na Facebooku partnerka Różalskiego. Film możecie zobaczyć poniżej.

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić