Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

"Sprawdzić, wyjaśnić i do boju". Czarna seria wypadków na szkoleniach wojska

701

Na przestrzeni miesiąca w wypadkach podczas szkoleń zginęło pięciu żołnierzy Sił Zbrojnych. W odpowiedzi na te wydarzenia Ministerstwo Obrony Narodowej i Sztab Generalny podjęły decyzję o zawieszeniu szkoleń z udziałem środków bojowych. Oficerowie jednoznacznie komentują, że jest to dobra i potrzebna decyzja.

"Sprawdzić, wyjaśnić i do boju". Czarna seria wypadków na szkoleniach wojska
Ćwiczenie Dragon-24 w Korzeniewie (woj. pomorskie), będące częścią wielkich manewrów STEADFAST DEFENDER-24 (East News, Piotr Hukalo)

Wojsko Polskie zalicza właśnie czarną serię śmierci żołnierzy podczas szkoleń. Z tego powodu, po kolejnych tragicznych wypadkach i zdarzeniach, MON i Sztab Generalny podjęły decyzję o zawieszeniu szkoleń z użyciem materiałów wybuchowych i środków bojowych.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Na początku marca, na poligonie w Drawsku Pomorskim dwóch żołnierzy zginęło w wyniku potrącenia przez bojowy wóz piechoty. W poniedziałek doszło do wypadku podczas szkolenia z użyciem materiałów wybuchowych w woj. śląskim. Znowu były dwie ofiary. A we wtorek, podczas szkoleń wysokogórskich, zginął żołnierz wojsk specjalnych.

Aby przerwać dramatyczną serię, MON postanowiło więc zawiesić szkolenia. To ważna i potrzebna decyzja, która ma wyjaśnić przyczyny tych tragicznych zdarzeń. Mówią o tym wszyscy oficerowie Wojska Polskiego, z którymi rozmawia o2.pl.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wielkie ćwiczenia wojskowe. Pokaz sił NATO z polskimi i amerykańskimi żołnierzami

"Wstrząsające liczby"

Komentator spraw wojskowych, płk Piotr Lewandowski wskazuje, że seria ta jest tak naprawdę dłuższa. Jej początku upatruje w sytuacji z przypadkowym zastrzeleniem żołnierza przez myśliwego w woj. zachodniopomorskim, w listopadzie ubiegłego roku. Mężczyzna zginął od postrzału w szyję podczas odstrzału dzików.

Płk Lewandowski przekonuje, że wtedy nie miało prawa dojść do takiego zdarzenia. W tego rodzaju działania, jak tłumaczy, zaangażowanych jest kilka podmiotów: samorząd, który wskazuje realizatora, administrację terenową, oddział gospodarczy, który nadzoruje wykonanie i w końcu realizatora zlecenia.

To są wstrząsające liczby, to nie powinno się zdarzyć. Kiedy przestrzega się zasad szkoleń z materiałami wybuchowymi to wypadek jest niemal niemożliwy. Procedury szkoleniowe są szczelne i precyzyjne, więc przyglądanie się im nie ma zbyt wielkiego sensu. Raczej przyjrzyjmy się ludziom, którzy je realizują. Sprawdźmy przede wszystkim sprzęt - zapalniki, detonatory, lonty itp. Ale w pierwszej kolejności - ludzi - mówi o2.pl oficer.

Szybka rozbudowa odbija się na jakości

Następnie wskazuje, że w związku z postępującą rozbudową SZ RP Wojsko Polskie stara się szybko zwiększyć liczebność instruktorów i kadr dowódczych. Co z kolei negatywnie odbija się poziomie ich przygotowania. Brak doświadczenia przekłada się na poziom bezpieczeństwa podczas realizacji szkoleń. Przytacza tu tragiczny przykład z wypadku w Drawsku Pomorskim. W jego ocenie, jeśli chodzi o szkolenie z udziałem sprzętu ciężkiego, to potrzeba do tego naprawdę wykwalifikowanych ludzi.

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że żadne szkolenie nie jest warte narażania życia i zdrowia ludzi. Potrzebna jest mądrość dowódcy, który wie, że najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi i dostosowanie ćwiczeń do zdolności kadry szkoleniowej. Mamy wielu młodych dowódców na niższych szczeblach, często z nikłym doświadczeniem. Ale w takim razie mamy jeszcze wyższe poziomy - sztaby batalionów, pułków, brygad itp. i te kadry powinny mentorować i nadzorować szkolenia w terenie - mówi płk Lewandowski.

Przypomina także istotną kwestię: na szczeblu pułków i brygad występują piony szkolenia. To one są odpowiedzialne za metodykę, poziom merytoryki i bezpieczeństwo szkolenia. W wojsku, jak mówi, obowiązuje zasada "szkolisz - dowodzisz - odpowiadasz", co oznacza odpowiedzialność bezpośredniego przełożonego. Nie zwalnia to jednak wyższych szczebli od nadzorowania szkolenia, szczególnie pod kątem bezpieczeństwa.

Ta decyzja ma uzasadnienie, jeżeli istniałoby podejrzenie, że powodem jest niesprawność jakiegoś materiału lub materiałów używanych w procesie szkolenia. Kiedy mamy wypadek samolotu, to na wszelki wypadek uziemiamy samoloty, żeby sprawdzić, co zawiodło - podsumowuje Lewandowski.

"Przerwać tę serię"

Były Szef Sztabu Generalnego WP, gen. Mieczysław Cieniuch nie ma wątpliwości: tę czarną serię należy przerwać. Możliwie jak najszybciej. Aby to zrobić, trzeba było, jak mówi, radykalnie wstrzymać szkolenia - by przejrzeć system, sprawdzić szkolących, czy są odpowiednio przygotowani do działań, dokonać przeglądu sprzętu. Jest to, jak wyjaśnia w rozmowie z o2.pl, racjonalne podejście.

Nie wiemy, ile będzie to trwało, może tydzień, może dwa. Są różne typy i rodzaje ćwiczeń wojskowych oraz szkoleń. Minister mówił o zwieszeniu ćwiczeń bojowych, ale pozostałe szkolenia będą realizowane, więc nie będzie zagrożenia dla ciągłości działań. A z taktyki można szkolić wojsko w różnym zakresie, "na bojowo" i nie - wskazuje generał.

Przypomina, iż realizowane mogą być inne szkolenia: lotnicze, przeciwchemiczne, ponieważ minister mówił o zawieszeniu działań z wykorzystaniem materiałów wybuchowych oraz ostrej amunicji. Dodaje zarazem, że szkoleń z użyciem materiałów wybuchowych jest może 5 proc. z ogółu tego rodzaju działań.

"Wstrzymać, wyjaśnić i do boju"

Za szkolenia odpowiedzialne jest Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. To ono "zawiaduje" działaniami armii w okresie pokoju. Z tego względu, o komentarz poprosiliśmy także byłego szefa DG RSZ, gen. Jarosława Mikę. Ten mówi o2.pl, że to normalna procedura.

Tak jak zawiesza się działania w lotnictwie, tak samo zawiesza się działania w wojskach lądowych. Były takie działania. Po zdarzeniu w Kuźni Raciborskiej zawieszono do czasu wyjaśnienia działania saperów. W tym przypadku dużą rolę w wyjaśnieniu zdarzeń będzie miał Sztab Generalny. To właściwe i nieuniknione działanie - wstrzymać, wyjaśnić zdarzenie i do boju - komentuje gen. Mika.

Nie chodzi, jak dodaje, o strach, tylko o wyjaśnienie i wdrożenie planu naprawczego. Ma zarazem nadzieję, że przegląd zostanie dokonany szybko i dokładnie. Co za tym idzie - jak najszybciej podjęte zostaną działania eliminujące niedociągnięcia i wojsko wróci do szkoleń.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić