Stanęły na granicy Polski i Słowacji. "Kuriozum"
Na granicy polsko-słowackiej w Jurgowie i Łysej Polanie pojawiły się nowe znaki. "Tygodnik Podhalański" podaje, że mają one chronić Polskę przed pryszczycą. "Żeby zrozumieć ich treść, trzeba się zatrzymać" - zauważono.
Nowe znaki umieszczone na granicy polsko-słowackiej wywołały poruszenie. Wszystko z uwagi na fakt, że... mają bardzo obszerną treść. To problem dla kierowców, którzy nie są w stanie zapoznać się ze szczegółami bez zatrzymania pojazdu.
Jeżdżę często przez granicę w Jurgowie i na Łysej Polanie i od momentu postawienia tych znaków widziałem już różne sytuacje. Niektóre auta się zatrzymują, kierowcy czytają, co jest napisane pod znakiem. Zajmuje to dłuższą chwilę. Zagraniczni turyści w ogóle nie zrozumieją o co chodzi - powiedział "Tygodnikowi Podhalańskiemu" kierowca z rejonu Bukowiny Tatrzańskiej.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To nie powinno mieć miejsca"
Mieszkaniec okolic Jurgowa ocenił natomiast, że "ktoś, stawiając te znaki, nie pomyślał".
Żeby zrozumieć ich treść, trzeba się zatrzymać, a to nie powinno mieć miejsca. Rozumiem zagrożenie pryszczycą, ale te znaki to jakieś kuriozum. Najgorsze, że stawianie nieprzemyślanych, głupich znaków uczy kierowców ich nieprzestrzegania - zauważył.
Pod znakiem zakazu wjazdu zamieszczono taką informację:
"Nie dotyczy pojazdów nieprzewożących:
1. zwierząt parzystokopytnych i materiału biologicznego tych zwierząt
2. mięsa i produktów mięsnych pozyskanych od zwierząt parzystokopytnych
3. mleka i produktów mlecznych pozyskanych od zwierząt
4. produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego
5. obornika, słomy i siana".