"Tacy ludzie pękają". Wprost mówi o Łukaszu Żaku
Przy oku Łukasza Żaka pojawił się tatuaż - tzw. cynkówka lub toczka. Jest to szczególny znak, który świadczy o przynależności do więziennej elity. - To jego gra, tworzenie legendy i mitu, a koledzy mogą traktować go pobłażliwie - powiedział "Faktowi" funkcjonariusz pracujący w jednym z zakładów karanych na Śląsku. Jednocześnie ocenił, że tacy ludzie jak Żak w więzieniu "pękają".
Pojawiły się przypuszczenia, że Łukasz Żak, za sprawą symbolicznego tatuażu, chce zaimponować innym i wykreować się na przywódcę.
To jego gra, tworzenie legendy i mitu, a koledzy mogą traktować go pobłażliwie. W rzeczywistości za kratami tacy ludzie jak Łukasz Żak pękają, zwłaszcza gdy przyjdzie im spędzić tam sporo czasu - podkreślił w rozmowie z "Faktem" funkcjonariusz pracujący w jednym z zakładów karanych na Śląsku.
Żakowi grozi nawet 30 lat więzienia. - Tak więc szykuje się na dłuższy pobyt za kratami i dlatego próbuje grać grypserą. Ktoś go poinstruował, że tak łatwiej przetrwa ten czas w więzieniu. Jednak na współosadzonych nie robi to dzisiaj żadnego wrażenia - kontynuował rozmówca tabloidu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Napięcie przed misją Polaka. Uszczelniali skafandrami Rosjan
Jednocześnie ujawnił, że aktualnie w środowisku więziennym uznanie zdobywa się za sprawą pieniądza. Inne praktyki są wręcz uważane wymarłe.
Pojawiają się przypuszczenia, że Żak tatuaż zrobił sobie już podczas aresztu tymczasowego. Funkcjonariusz zauważył, że takie praktyki oczywiście są karane.
Dzisiaj tatuaże mają zwykli ludzie na ulicach, one już nic nie znaczą w więziennej subkulturze - dodał informator "Faktu".
Sprawa Łukasza Żaka
Proces Łukasza Żaka ma związek z wypadkiem, do którego doszło 15 września 2024 r., na Trasie Łazienkowskiej. Żak, kierując Volkswagenem Arteonem z prędkością 226 km/h (przy dopuszczalnych 80 km/h), będąc pod wpływem alkoholu i rejestrując jazdę nagraniem telefonem, uderzył w tył forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina.
W wyniku tego zginął 37-letni mężczyzna, a jego żona i dzieci trafili do szpitala, podobnie jak pasażerka auta sprawcy, Paulina K., a sam Żak uciekł z miejsca zdarzenia i został zatrzymany w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Następnie zapadła decyzja o ekstradycji do Polski.
Prokuratura stawia Żakowi zarzuty: spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, prowadzenia pod wpływem alkoholu, znacznego przekroczenia prędkości, złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów (obowiązywał go od 21 grudnia 2023 r.), nieudzielenia pomocy, ucieczki z miejsca zdarzenia, a także popełnienia przestępstwa w okresie 5 lat od wcześniejszego wyroku - grozi za to od 5 do 30 lat pozbawienia wolności
Proces rozpoczął się 17 czerwca 2025 r. Pierwsza rozprawa zakończyła się tego dnia, a kolejna została wyznaczona na 10 lipca 2025 r.