Taniej, szybciej, więcej. Czesi jadą po truskawki do Polski
Trwa sezon na truskawki, ale nie wszędzie z jednakowym powodzeniem. Podczas gdy w Czechach wielu rolników zmaga się z opóźnionym sezonem i niskimi plonami, po drugiej stronie granicy – w Polsce – samozbiory trwają w najlepsze, a ceny kuszą. Nic dziwnego, że czeskie media coraz częściej zwracają uwagę na możliwość zbierania truskawek u polskich sąsiadów.
W Czechach wielu rolników mówi o rozczarowaniu tegorocznymi zbiorami. W miejscowości Lhota pod Libčany samozbiór został czasowo wstrzymany ze względu na słabe plony. Jan Mareček, dyrektor miejscowej spółdzielni rolniczej, opisuje sytuację jako wyjątkowo trudną.
Zbiory na polu wynoszą około połowy, następnie oferujemy około trzech czwartych hektara na nawadnianie hydroponiczne pod foliami, gdzie udało nam się uratować truskawki przed mrozem – tłumaczy Mareček.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemcy odpowiadają na słowa Tarczyńskiego. "Polska przez noc nie stanie się bogata"
Chętnych jednak nie brakuje – gdy tylko samozbiór został ogłoszony, na pole przyjechało około 400 osób.
W ciągu dwudziestu minut wszystko zostało zebrane i musieliśmy przerwać samodzielne zbiory – dodaje Mareček.
Opóźnienia i wysokie ceny
Podobnie wygląda sytuacja na innych czeskich plantacjach. W okolicach Holešova zbiory rozpoczęły się z opóźnieniem.
Z powodu zimnego i deszczowego maja sezon zaczął się później niż zwykle – wyjaśnia Jaroslav Valenta, dyrektor wykonawczy firmy Valkima Holešov.
Ceny również nie zachęcają: za kilogram większych truskawek trzeba zapłacić aż 130 koron (22,35 zł), a za mieszankę – 100 koron (17,19 zł).
Polska alternatywa: tańsze i wcześniej dojrzewające truskawki
W kontrze do czeskich problemów, polscy plantatorzy – mimo początkowych trudności z przymrozkami i suszą – zdołali rozpocząć sezon w połowie maja. Samozbiory są dostępne w wielu miejscach, a cena kilograma truskawek – choć jeszcze nieoficjalna – ma być znacząco niższa niż w Czechach.
W zeszłym roku cena wynosiła od trzydziestu do czterdziestu koron za kilogram, w tym roku jeszcze nie wiemy, będzie to zależało od pogody – mówi Emilia Uksiková ze spółdzielni Uksik, położonej tuż przy granicy z Czechami.
Niższe ceny, ale też inne standardy
Czeskie media zauważają również różnice w standardach produkcji. W Polsce obowiązują mniej restrykcyjne przepisy dotyczące stosowania oprysków i nawozów, a wiele upraw nie spełnia norm ekologicznych. Choć dla niektórych może to być istotny czynnik przy wyborze owoców, dla wielu klientów z Czech decydująca jest cena.
Jeśli mam zapłacić 130 koron (22,35 zł) za kilogram tutaj, a za granicą 40 (6,88 zł), wybór jest oczywisty – przyznaje anonimowo jeden z czeskich konsumentów, cytowany przez lokalne media.
Truskawkowy szlak przygraniczny
Dla wielu Czechów podróż do Polski po świeże owoce staje się częścią letniej tradycji. Przygraniczne plantacje po stronie polskiej zyskują popularność nie tylko ze względu na niższe ceny, ale też dostępność i możliwość spędzenia czasu na świeżym powietrzu.
Sezon trwa, a w najbliższych tygodniach można spodziewać się wzrostu zainteresowania samozbiorem w Polsce – szczególnie jeśli pogoda nadal będzie sprzyjać dojrzewaniu truskawek, a różnice cenowe pozostaną tak wyraźne.