To nie fotomontaż. 27-latek jechał "elektrykiem". Tak skończył
Do bardzo groźnego zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek w Dankowicach (woj. małopolskie). Krótko przed północą do stawu wpadł elektryczny peugeot.
Źródło zdjęć: © Facebook | Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej
Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej poinformowała, że w nocy z 17 na 18 grudnia o godz. 23:25 w miejscowości Dankowice przy ul. Zygmunta Krasińskiego doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia drogowego.
Samochód osobowy wpadł do stawu, w związku z czym do akcji zadysponowano cztery zastępy straży pożarnej.
TYLKO U NAS! Jan Lubomirski-Lanckoroński o tradycjach świątecznych w rodzinie. "Mamy rzecz, za którą byliśmy napiętnowani"
Po przybyciu na miejsce strażacy ustalili, że elektryczny samochód osobowy marki Peugeot, poruszając się po łuku drogi, wypadł z pasa ruchu i wjechał do zbiornika wodnego. Pojazdem podróżował wyłącznie kierowca, który opuścił samochód o własnych siłach przed przybyciem służb. Auto było niemal całkowicie zanurzone w wodzie, a nad powierzchnię wystawała jedynie jego tylna klapa - zrelacjonowano na Facebooku.
"Dziennik Zachodni" ustalił natomiast, że kierowca był trzeźwy.
27-latek wyjaśniał, że na drogę wyskoczyła mu sarna, więc musiał gwałtownie skręcić. Traf chciał, że przejeżdżał koło stawu - powiedział dziennikowi podkomisarz Sławomir Kocur, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
27-latek nie trafił do szpitala
Strażacy udzielili 27-latkowi kwalifikowanej pierwszej pomocy i zapewnili mu wsparcie psychologiczne oraz komfort cieplny.
Po dojeździe Zespołu Ratownictwa Medycznego mężczyzna został przekazany pod opiekę ratowników. Po przeprowadzonych badaniach nie było konieczności hospitalizacji - podsumowano.