Tragedia podczas ceremonii szamańskiej w Wenecji. Nie żyje młody barman
Wenecka społeczność jest wstrząśnięta po śmierci 26-letniego barmana, Alexa Marangona. Mężczyzna zginął w tajemniczych okolicznościach po uczestnictwie w ceremonii szamańskiej. Śmierć miała miejsce po dwudniowym rytuale ayahuaski w opustoszałym opactwie Santa Bona w Vidor w prowincji Treviso.
Alex Marangon był jednym z około dwudziestu uczestników ceremonii, która miała na celu duchowe uzdrawianie. Zorganizowali ją włoscy "muzyczni medycy", Andrea Gorgi Zuin i Tatiana Marchetto. W wydarzeniu uczestniczył także amazoński uzdrowiciel oraz kolumbijski muzyk, Jhonni Benavides, specjalizujący się w rytualnych śpiewach.
Podczas rytuału uczestnicy spożywali herbatę z ayahuaski, rośliny znanej z wywoływania silnych halucynacji. Substancja ta jest zakazana w wielu krajach, w tym we Włoszech, ze względu na swoje psychoaktywne właściwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Neurochirurg Marta Zębala: "Każdy człowiek ma nieco inny mózg"
Tragedia podczas ceremonii szamańskiej w Wenecji
Marangon spożył dwukrotnie ayahuascę oraz przyjął zastrzyk z jadu amazońskiej żaby w celu złagodzenia objawów astmy. Świadkowie zeznali, że przez pewien czas śledzili jego ruchy zanim stracili go z oczu.
Mężczyzna był ostatnio widziany około trzeciej nad ranem, gdy biegał boso po ogrodach opactwa. Uczestnicy zgłosili jego zaginięcie trzy godziny później. Policja znalazła jego telefon, samochód i dokumenty na terenie opactwa, ale samego Marangona nigdzie nie było.
Ciało mężczyzny odkryto dopiero kilka dni później na wysepce na rzece Piave, 4 kilometry od miejsca ceremonii. Autopsja wykazała, że Marangon zmarł na skutek uderzenia w głowę. Co więcej, miał liczne złamania żeber i inne obrażenia ciała. Prokurator Marco Martani z Treviso potwierdził, że Marangon zginął w wyniku przemocy, a nie wypadku.
Rodzina i śledztwo
Rodzina Marangona jest zrozpaczona i apeluje o pomoc w rozwiązaniu zagadki jego śmierci. Matka zmarłego, Sabrina Brosser, apelowała do uczestników ceremonii, aby przerwali milczenie i pomogli ujawnić prawdę.
Mój syn nie rozpłynąłby się w powietrzu. Był pełen marzeń i pragnień. Przede wszystkim nie wyszedłby bez telefonu komórkowego - mówiła Sabrina Brosser.
Organizatorzy ceremonii, Zuin i Marchetto, współpracują z policją, ale śledztwo jest skomplikowane. W międzyczasie pojawiły się doniesienia, że Marangon mógł mieć powiązania z satanistycznymi kultami, co jest obecnie badane przez lokalną policję.
Śmierć Aleksa Marangona jest tragicznym przypomnieniem o niebezpieczeństwach związanych z nielegalnymi i potencjalnie niebezpiecznymi praktykami szamańskimi.