Tragiczna śmierć dwójki nastolatków. "W tej sprawie wszyscy zawiedli"
Znajomi Mai i Wiktora próbują odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dwójka nastolatków targnęła się na swoje życie. - Nie wiem, gdzie popełniono błąd. W tej sprawie na pewno wszyscy zawiedli - mówi o2.pl Mariusz Demkowski, sołtys Zahutynia, rodzinnej wsi Wiktora.
14-letnia Maja i 15-letni Wiktor poznali się na koloniach i utrzymywali kontakt przez Internet. Zdecydowali, że spotkają się w Rzeszowie. W piątek (10 października) ich rodzice zgłosili zaginięcie.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
W intensywne poszukiwania nastolatków zaangażowała się policja, straż pożarna i ratownicy z psami. Niestety, w sobotę po południu (11 października) służby znalazły ciała dzieci. Ze wstępnych ustaleń służb wynika, że do śmierci nastolatków nie przyczyniły się osoby trzecie.
Bliscy ofiar nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Podkreślają, że z dziećmi nie było nigdy problemów wychowawczych.
Wiktor był mądrym i grzecznym uczniem, dobrze funkcjonował w społeczności szkoły. Nigdy nie było z nim problemów. Dbał o kontakt z nauczycielami, wychowawcą - mówi o2.pl jedna z nauczycielek szkoły, do której chodził 15-latek.
Wśród osób związanych ze szkołą Wiktora słyszymy, że "nie będzie wewnętrznego śledztwa". Nauczyciele podkreślają, że ich rolą jest teraz "załagodzenie emocji uczniów". Nikt nie chce spekulować, co mogło być przyczyną dramatycznej decyzji nastolatków.
Początkowo policja wskazywała, że zgon mógł nastąpić w wyniku niebezpiecznego trendu. Prokuratura zdementowała jednak te ustalenia w rozmowie z Wirtualną Polską, chociaż "szczegółowo analizowane będą telefony i komputery" nastolatków, co może wyjaśnić przyczyny ich desperackiego kroku.
W wersję o wyzwaniu nie wierzą też bliscy i znajomi Wiktora. Wiemy jednak, że nastolatek był już wcześniej pod opieką terapeutów. Nie miał natomiast żadnych problemów w domu ani szkole.
On chodził do klasy z moją córką. To był fajny chłopak. Udzielał się w straży, zawsze mówił dzień dobry. Uśmiechnięty. Sympatyczny. To dobra, normalna rodzina. Nie wiem natomiast, gdzie popełniono błąd, bo gdzieś on został popełniony. W tej sprawie na pewno wszyscy dorośli zawiedli - mówi o2.pl Mariusz Demkowski, sołtys Zahutynia (pow. sanocki).
Słyszymy, że lokalna społeczność jest poruszona śmiercią nastolatków. Mieszkańcy będą rozmawiać ze swoimi dziećmi. Chcą przestrzec ich, przed "szkodliwym wpływem internetowych wyzwań" i wysłuchać ich problemów. - Być może to na to czas, powinniśmy wyciągnąć wnioski z tego dramatu - mówi nam jeden z mieszkańców gminy Zagórz. To tam mieszkał nastolatek.
Rozmowy będą przeprowadzane również z kolegami i koleżankami Wiktora z Zespołu Szkół nr 1 w Sanoku.
Szkoła robi wszystko, co może, żeby uczniowie czuli się zaopiekowani, żeby emocje załagodzić, zmierzyć się z poczuciem zrozumienia tej sytuacji. To dla nas wszystkich jest tragiczna sytuacja. Ciężko jest nam w to uwierzyć, zrozumieć. Wszyscy musimy się z tym uporać - tłumaczy o2.pl Renata Gromek, dyrektorka szkoły.
Głos w sprawie dramatycznej śmierci nastolatków zabrały też władze gminy Zagórz.
Poruszeni tragedią, która dotknęła rodzinę z terenu naszej gminy, składamy wyrazy współczucia. Rodzinie zapewniona została możliwość skorzystania ze wsparcia, w tym psychologicznego zarówno ze strony tutejszego Urzędu Gminy, jak i Ośrodka Pomocy Społecznej - mówi o2.pl Jerzy Zuba – rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Gminy w Zagórzu.
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl