Uratowała męża i zginęła w płomieniach. To były ostatnie słowa Eugenii
W nocy z 13 na 14 sierpnia w Gnieciukach Kolonii wybuchł pożar, w którym zginęła 70-letnia Eugenia. Kobieta uratowała męża, ale sama nie zdołała opuścić płonącego domu. - "Walerku, zgubiłam się, nie wiem którędy" - jak podaje "Super Express", to były ostatnie słowa kobiety do męża.
W nocy z 13 na 14 sierpnia w podlaskiej wsi Gnieciuki Kolonia doszło do tragicznego pożaru. W domu pani Eugenii i pana Waleriana wybuchł ogień, który pochłonął życie 70-letniej kobiety. Jak relacjonuje "Super Express", Eugenia najpierw wyprowadziła swojego schorowanego męża na zewnątrz, a następnie wróciła po telefon, by wezwać pomoc.
Mąż Eugenii, Walerian, ma poważne problemy z poruszaniem się i nie byłby w stanie samodzielnie opuścić domu. Dzięki odwadze żony znalazł się na podwórzu. Niestety, Eugenia, wracając po telefon, straciła orientację w gęstym dymie i nie zdołała się wydostać.
Świeciłem latarką i wołałem: „Gienia, tu, tu chodź!”. Ona odpowiadała: „Walerku, zgubiłam się, nie wiem którędy” - relacjonował później córce mężczyzna.
Jak podaje "SE", to były jej ostatnie słowa. Pan Walerian nawoływał jeszcze żonę, ale pani Eugenia już nie odpowiadała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pijana 39-latka nie mogła wrócić na brzeg. Policja apeluje o rozwagę
Byli ze sobą 49 lat
Córka małżeństwa, Jolanta, przyjechała do domu o 7 rano. To ona wezwała straż pożarną, ale ratownicy mogli już tylko dogasić zgliszcza. W środku znaleziono ciało Eugenii. Małżonkowie przeżyli razem 49 lat i planowali świętować złote gody.
Ogień zniszczył cały dobytek starszego małżeństwa. Pan Walerian trafił do szpitala, gdzie lekarze walczą o jego życie. Mieszkańcy Gnieciuk Kolonii wspominają Eugenię jako prawdziwą bohaterkę. - Eugenia do końca myślała o innych - mówią w rozmowie z "SE".
Ta tragedia pokazuje, jak miłość potrafi pokonać śmierć, bowiem echo tej tragedii i tej historii pozostaną w niewielkiej, podlaskiej miejscowości na długo.
Źródło: "Super Express"