USA nakładają sankcje na Serbię. "Trudne czasy i sroga zima"
Od 1 października Stany Zjednoczone uruchamiają pierwszy pakiet sankcji na największą firmę z sektora energetycznego w Serbii. Wszystko przez jej powiązanie z rosyjskim kapitałem. - Przed nami trudne czasy i sroga zima - skomentował decyzję USA prezydent Serbii Aleksandar Vučić.
Stany Zjednoczone uruchamiają sankcje, które uderzą w serbski sektor energetyczny. Od 1 października Naftna Industrija Srbije (NIS), czyli serbskie przedsiębiorstwo z branży petrochemicznej objęte będzie amerykańskimi ograniczeniami handlowymi.
Decyzja o objęciu NIS sankcjami zapadła 10 stycznia. Ma ona związek z kapitałem przedsiębiorstwa. Prawie 45 proc. akcji NIS należy do rosyjskiego Gazpromu. Amerykanie obawiają się, że może dojść do tzw. "wtórnego ryzyka", w postaci prób ominięcia sankcji na Rosję poprzez NIS.
Trump o Rosji jako "papierowym tygrysie”. Ekspert studzi nadzieje
Serbskie władze obawiają się, że sankcje mocno odbiją się na cenach energii. Głos w sprawie zabrał m.in. prezydent Aleksandar Vučić.
Jesteśmy ofiarą impasu rozmów między Zachodem i Rosją. Nasz kraj płaci za to ogromną cenę. Być może cud wydarzy się przed 1 października. Ale przed nami trudne czasy i sroga zima - powiedział Vučić, cytowany m.in. przez białoruski, niezależny portal opozycyjny "Nexta".
Dziennikarze "Nexta" wskazują, że sankcje na serbskie przedsiębiorstwo były przekładane już sześć razy, a ostatnio miały wejść w życie 26 września. Serbowie prowadzili rozmowy z Rosją i USA ws. anulowania sankcji, ale udało im się wynegocjować jedynie kilkudniowe opóźnienie. Amerykanie potwierdzają, że sankcje wejdą w życie 1 października.