Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

W Rosji huczy. Bloger nie żyje. Kim był Władlen Tatarski?

Władlen Tatarski, rosyjski bloger i rozsadnik propagandy Kremla, nie żyje. Pochodzący z Donbasu propagandysta zginął w niedzielę w Sankt Petersburgu - najprawdopodobniej w wyniku wybuchu bomby, która znajdowała się w podarowanej mu statuetce. Kim był Władlen Tatarski i dlaczego zginął?

W Rosji huczy. Bloger nie żyje. Kim był Władlen Tatarski?
Prorosyjski bloger Władlen Tatarski zginął w zamachu w Rosji (PAP, Telegram)

40-letni Władlen Tatarski nazywał się naprawdę Maksym Jurijewicz Fomin. Urodzony w Makiejewce, w obwodzie donieckim, był zrusyfikowanym Ukraińcem z kryminalną przeszłością. Po rosyjskiej inwazji opowiedział się za Kremlem.

W 2011 r., na długo przed inwazją na Donbas, Tatarski (wtedy jeszcze Maksym Fomin) został skazany przez ukraiński sąd na 12 lat więzienia za napad na bank. Kiedy trzy lata później Rosjanie i prorosyjscy separatyści zaczęli wojnę w Donbasie, Fomin uciekł z więzienia i trafił pod skrzydła Aleksandra Zacharczenki - samozwańczego lidera tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL).

Zacharczenko "ułaskawił" zeka (więźnia), a Fomin stał się aktywnym wykonawcą rosyjskiej polityki propagandowej. W 2018 r. jego obrońca z DRL zginął w Doniecku. Co ciekawe, tak jak w niedzielę Tatarski Zacharczenko rozstał się z tym światem wskutek wybuchu bomby w kawiarni. Tyle że w Doniecku, którego był "panem i władcą".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Do czego dąży Rosja w Donbasie? Gen. Bieniek wyjaśnia strategię

"Rosyjski głos w twoim domu"

Już sama nowa tożsamość Fomina wskazuje, z kim mieliśmy do czynienia. Przyjęty przez niego pseudonim "Władlen" to skrótowiec od "Władimir Lenin". Takie skróty były bardzo popularne w ZSRR, o czym pisał m.in. dziennikarz zajmujący się tematyką Rosji i służbami specjalnymi Jarek Jakimczyk.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Kiedy w lutym 2022 r. rosyjska inwazja ruszyła na pełną skalę, Fomin-Tatarski na jednym z nagrań w serwisie Telegram buńczucznie głosił szybkie zwycięstwo Rosji. "Wszystkich pokonamy, wszystkich zabijemy, wszystkich okradniemy. Wszystko będzie tak, jak nam się podoba" - przekonywał na nagraniu.

Zatwardziały separatysta, przywiązany do idei "Noworosji", czyli nowego państwa od ukraińskiego Charkowa po Odessę, wielokrotnie nazywał Ukrainę "państwem terrorystycznym". W swoich nagraniach wręcz zachęcał Rosjan do ataków na obiekty infrastruktury kraju, który zdradził.

Zdarzało mu się krytykować nawet Władimira Putina i wojskowych dowódców za "zbyt łagodne" podejście do Ukrainy. Prawdopodobnie tym zwrócił na siebie uwagę Jewgienija Prigożyna, twórcy najemniczej grupy Wagnera, która od początku wojny jest mocno zaangażowana w walki w Ukrainie. Nie bez powodu chętnie pojawiał się na nagraniach z jednym z symboli grupy: czaszką i skrzyżowanymi kośćmi.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Władlen Tatarski zginął jak Zacharczenko

Według relacji rosyjskich Tatarskiego zabił w niedzielę wybuch bomby ukrytej w statuetce żołnierza, którą wręczyła mu podczas spotkania tajemnicza kobieta. Propagandysta zginął na miejscu, a kilka osób zostało rannych. Podobieństwo do losów jego dawnego "promotora", Zacharczenki, może być tutaj nieprzypadkowe.

Wszystko wskazuje, że to była akcja Ukraińców na podobieństwo wysadzenia córki Dugina. Ta sama metoda. Co do wyboru celu: on kreował prokremlowska opinię publiczną w mediach społecznościowych, miał około pół miliona obserwujących, więc był poważnym "rozsadnikiem" opinii Kremla, szczególnie wśród młodych. Ważne, że de facto to był Ukrainiec, bo pochodził z Doniecka. Istotnym dla Ukraińców było więc także "ukaranie zdrajcy" - mówi o2.pl były analityk Agencji Wywiadu mjr Robert Cheda.

W ocenie oficera to operacja "prestiżowa", bo był to sygnał, że ludzie popierający wojnę nie mogą się czuć bezpieczni w Rosji, szczególnie zdrajcy. A przecież Ukraińcy prowadzili już takiego rodzaju działania i operacje podczas tej wojny, zabijając prorosyjskich kolaborantów choćby na okupowanym Krymie czy południowych obwodach kraju.

Cheda dodaje, że "nie sądzi", by były to porachunki wewnętrzne ścierających się w Rosji licznych grup interesów.

Bo w kogo chciano uderzyć? W Prigożyna? Nie ta skala. Trzeba by prześledzić jego powiązania i źródła finansowania. A w tym przypadku wchodzą w grę szalone pieniądze, nie tylko z tytułu utrzymywania go przez jedną z kremlowskich grup - tłumaczy mjr Cheda.

Korupcyjno-przestępczo-wywiadowczy kocioł

Ekspert przypomina, że Fomin-Tatarski pochodził z Donbasu, z położonej blisko Doniecka Makiejewki. Przed wojną miasto to i cały obwód doniecki kontrolowała rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB). Ługańsk był zaś pod kontrolą wywiadu wojskowego GRU. Regiony te stanowiły zagłębie różnego rodzaju aktywności przestępczej.

Nie ma wątpliwości, że przez Ukrainę szedł nielegalny tranzyt i przemyt: narkotyki, broń, węgiel – do wyboru, do koloru. Nie da się wykluczyć, że on był w to jakoś zamieszany, dlatego mówiłem o przepływie finansów. Donieck to był ogromny kocioł korupcyjno-przestępczo-kontrwywiadowczy, podsycany jeszcze przez SBU. Może się komuś naraził? Tatarski raczej nigdy nie wypływał przy tego rodzaju tematach, ale sieci przestępczych i korupcyjnych nie można wykluczyć nigdy - dodaje analityk.

Czy zatem była odwet ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR, czy przestępcza zemsta? A może wszystko po trochu? Tego się prawdopodobnie nie dowiemy.

Jednak śmierć Tatarskiego w sposób podobny do jego dawnego protektora Zacharczenki czy Darii Duginy może być wymownym sygnałem, że Ukraińcy nie zamierzają tolerować zdrajców ani odstępców swojej walki. Dawno już sugerowali, że rosyjscy zbrodniarze będą ścigani i karani bez litości.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić