Wezwali lekarza do seniora. Medyk go zobaczył i zadzwonił po policję

W miejscowości Brenna na Śląsku doszło do makabrycznych zdarzeń. Jak ustalili śledczy z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie, pewien listonosz przez kilka miesięcy trzymał zwłoki swojego ojca w zamrażarce. Wszystko po to, by pobierać jego emeryturę.

Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Artur Widak

W połowie października ubiegłego roku mężczyzna powiadomił lekarza rodzinnego o śmierci 87-letniego ojca. Lekarz przyjechał pod wskazany adres. Gdy zobaczył ciało seniora nabrał jednak podejrzeń, że do zgonu doszło dużo wcześniej.

Ostatni kontakt z pacjentem, lekarz miał w maju. Medyk wezwał policję i rozpoczęły się czynności śledcze.

Śledztwo wykazało, że 87-latek zmarł z przyczyn naturalnych. Wciąż jest ustalana dokładna data zgonu. Śledczy ustalili, że ciało mężczyzny przez kilka miesięcy było przechowywane w zamrażalce.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Częstochowa: Policja szuka listonosza, który ukradł emerytury. Nazywa się… Posyłek

W tym postępowaniu rozpoznawane są trzy wątki. Pierwszy został rozstrzygnięty. Prokurator stwierdził, w oparciu o przeprowadzone dowody - sekcję zwłok i badanie histopatologiczne, że zgon miał charakter naturalny, czyli nie przyczyniły się do niego działania osób trzecich - wyjaśniła prokurator Agnieszka Michulec w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej sprawdza dwa wątki związane z przetrzymywaniem zwłok.

Chodzi o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, czyli oszustwo z artykułu 286 kodeksu karnego. To czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat ośmiu. Chodziło o pobieranie nienależnie wypłacanego świadczenia emerytalnego za tą zmarłą osobę. Pokrzywdzonym jest tutaj Skarb Państwa, a konkretnie Zakład Ubezpieczeń Społecznych, bo z chwilą śmierci takie świadczenia nie są dziedziczne, nie przechodzą na spadkobierców - wyjaśniła prokurator Agnieszka Michulec.

Listonoszowi grozi także zarzut zbezczeszczenia zwłok, za co grozi kara pozbawienia wolności do dwóch lat. - Postępowanie na ten moment toczy się w sprawie, a to znaczy, że nikt nie ma jeszcze postawionych żadnych zarzutów - podkreśliła prokurator Michulec. ("Dziennik Zachodni")

Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 19.12.2025 – losowania Euro Jackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Wyniki Lotto 19.12.2025 – losowania Euro Jackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Tragedia w Hiszpanii. Turystkę z Niemiec porwały fale
Tragedia w Hiszpanii. Turystkę z Niemiec porwały fale
28-latka nie żyje. Rodzina o sprawie pani prokurator. "Dla mnie to jest kpina"
28-latka nie żyje. Rodzina o sprawie pani prokurator. "Dla mnie to jest kpina"
Pożar w Zakopanem na Krupówkach. To ta restauracja spłonęła
Pożar w Zakopanem na Krupówkach. To ta restauracja spłonęła
Turyści nie będą zadowoleni. Podejście do fontanny będzie płatne
Turyści nie będą zadowoleni. Podejście do fontanny będzie płatne
Rosjanin z zarzutami. Miał organizować transport migrantów do Niemiec
Rosjanin z zarzutami. Miał organizować transport migrantów do Niemiec
Burza po decyzji papieża. Nowy ordynariusz wspiera osoby LGBT+
Burza po decyzji papieża. Nowy ordynariusz wspiera osoby LGBT+
Zginęła z rąk żołnierzy Armii Czerwonej. Przeniosą jej szczątki po 80 latach
Zginęła z rąk żołnierzy Armii Czerwonej. Przeniosą jej szczątki po 80 latach
Grecja przekazała decyzję. Bartosz G. wraca do Polski
Grecja przekazała decyzję. Bartosz G. wraca do Polski
Taka karteczka na klatce. Aż zrobił zdjęcie. "Wzruszyłem się"
Taka karteczka na klatce. Aż zrobił zdjęcie. "Wzruszyłem się"
Bójka pod McDonald's. Pokazali nagranie
Bójka pod McDonald's. Pokazali nagranie
Dramatyczne sceny na A4. Bus stanął w płomieniach
Dramatyczne sceny na A4. Bus stanął w płomieniach