Wybuch w Osinach. Generał Polko: To na pewno nie był akt sabotażu
W Osinach na Lubelszczyźnie doszło prawdopodobnie do wybuchu drona wojskowego. Generał Roman Polko przekonuje, że to nie był akt sabotażu i krytykuje szefa MON, który powinien "rozróżnić strefę sabotażu od dywersji". Apeluje do rządu o lepszą komunikację.
Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej W Lublinie poinformował, że ze wstępnych ustaleń wynika, że obiekt, który wybuchł w miejscowości Osiny to dron wojskowy. W ziemi ma znajdować się wyrwa o średnicy około 5–6 metrów i głębokości mniej więcej 50 centymetrów.
Na antenie Polsat News głos w sprawie wybuchu zabrał generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. Skrytykował szefa MON, Władysława Kosiniaka - Kamysza, który podczas konferencji prasowej nie wykluczał aktów sabotażu, co miało mieć miejsce w innych państwach, np. na Litwie i w Rumunii.
To na pewno nie był akt sabotażu. Dobrze, gdyby szef MON znał sferę pojęć i rozróżnił sferę sabotażu od np. dywersji - komentował na atenie wojskowy. Dodał, że nie jest zadowolony z informacji, iż radary nie wykryły zagrożenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezidentyfikowany obiekt spadł i eksplodował w woj. lubelskim. Jest głos z rządu
- Co się stało z balonami aerostatami, które miały monitorować przestrzeń? Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że wydajemy miliard złotych na nie - przekonywał Polko w Polsat News. Według wojskowego nie mamy do czynienia z dronem przemytniczym. - Trudno sobie wyobrażać, by ktoś robił to wprost do Warszawy, skoro wybuch miał miejsce 80 km od stolicy. Jeśli jest tam wojsko, to jest coś na rzeczy - sugerował.
Według rozmówcy, rząd powinien poprawić komunikację. Dodał, że jeśli doszło do wybuchu w nocy, media rano powinny mieć wstępne informacje. Według niego szczątkowe informacje nie poprawią bezpieczeństwa mieszkańców.
Polska Agencja Prasowa informowała, że w Osinach doszło do wybuchu drona wojskowego, tzw. wabika. Sprzęt ma za zadanie angażować systemy obrony przeciwlotniczej i odciąganie ich "uwagi" od dronów bojowych. Według ekspertów są one stale wykorzystywane podczas wojny w Ukrainie.