Zabrała jedzenie ze śmietnika Biedronki. Sąd podjął decyzję
Czy zabieranie jedzenia ze sklepowych kontenerów jest legalne? Sprawa pewnej kobiety, która została przyłapana podczas "ratowania" wyrzuconej żywności, trafiła aż do sądu. Choć początkowo ukarano ją mandatem, finał sprawy okazał się zaskakujący.
Kobieta, która chciała skorzystać z wyrzuconych przez sklep produktów, została zauważona przez pracowników placówki. Jak podaje g.pl, wezwano policję, a funkcjonariusze nałożyli na nią mandat w wysokości 200 zł. Powodem była interpretacja jej działań jako wykroczenia.
Przeczytaj też: 17-latka zaatakowała matkę nożem. Poszło o papierosy
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny – czytamy w art. 119 Kodeksu Wykroczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Freeganizm – idea kontra prawo
Freeganizm to styl życia, który opiera się na sprzeciwie wobec nadmiernej konsumpcji i marnowania jedzenia. Jego zwolennicy często poszukują żywności wyrzucanej przez sklepy – produktów, które mimo że są jeszcze zdatne do spożycia, nie nadają się już do sprzedaży. Praktyka ta wywołuje jednak sporo kontrowersji i prowadzi do pytań o jej zgodność z polskim prawem.
Czy wyrzucone produkty wciąż mają właściciela?
W polskim prawie istnieje pojęcie "posiadacza odpadów".
19) posiadaczu odpadów – rozumie się przez to wytwórcę odpadów lub osobę fizyczną, osobę prawną oraz jednostkę organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej będące w posiadaniu odpadów; domniemywa się, że władający powierzchnią ziemi jest posiadaczem odpadów znajdujących się na nieruchomości – głosi art. 3 pkt 19 ustawy o odpadach.
Portal g.pl podaje, że istotny jest również zapis w Kodeksie cywilnym dotyczący porzucenia własności ruchomej. Zgodnie z art. 180 Kodeksu cywilnego, jeśli ktoś świadomie wyrzuca rzecz do śmietnika, można uznać, że zrzeka się do niej praw. W takim przypadku nie można mówić o kradzieży.
Decyzja sądu – czy freeganizm jest legalny?
Przykład kobiety, której sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Białymstoku, pokazuje, że prawo może stać po stronie freegan. W sierpniu 2022 roku 31-latka wyciągnęła z kontenera jedzenie, w tym owoce, warzywa oraz jogurty z uszkodzonymi wieczkami. Policja oszacowała wartość tych produktów na 108,99 zł, co uznano za podstawę do ukarania jej mandatem.
Jak informuje g.pl, sprawa trafiła jednak do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy, gdzie kobieta tłumaczyła, że chciała zapobiec marnowaniu jedzenia. Sędzia zgodził się z jej argumentacją i uchylił mandat, uzasadniając decyzję tym, że w przypadku przestępstwa kradzieży istotna jest umyślność działania oraz wartość skradzionego mienia.
Rzeczy porzucone nie mogą stanowić przedmiotu kradzieży – podkreślono w uzasadnieniu wyroku.
Dodatkowo zwrócono uwagę, że kontener, z którego pochodziły produkty, znajdował się w miejscu ogólnodostępnym, niezabezpieczonym i nieoznaczonym. Nie można więc było jednoznacznie stwierdzić, że kobieta naruszyła czyjąś własność.
Freeganizm a odpowiedzialność prawna
Prawnik prowadzący kanał "Prosto o prawie" zauważa, że nie każde zachowanie może być uznane za wykroczenie, nawet jeśli teoretycznie mieści się w ramach przepisów.
Odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn społecznie szkodliwy, zabroniony przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia pod groźbą kary aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 5.000 złotych lub nagany – czytamy w art. 1 Kodeksu Wykroczeń.
W tej sytuacji sąd uznał, że kobieta nie działała w sposób społecznie szkodliwy. Jej celem nie było przywłaszczenie cudzej własności, lecz wykorzystanie produktów, które i tak zostałyby wyrzucone.