Ewa Sas,Mateusz Kaluga| 

Zaczęło się w całej Polsce. Profesor o koszeniu: Głupota

1760

Z roku na rok sezon koszenia zaczyna się coraz wcześniej. Nie ma jeszcze połowy kwietnia, a już kosi się trawy na wielu osiedlach w Polsce. O tym, jakie zagrożenia niesie koszenie traw, mówią nam eksperci.

Zaczęło się w całej Polsce. Profesor o koszeniu: Głupota
Sezon zaczął się wyjątkowo wcześnie. Ekspert mówi o koszeniu traw (Adobe Stock, Facebook)

Miasta i zarządy spółdzielni zdają się być głusi na słowa ekologów, którzy podkreślają, jak nierozsądnym jest częste koszenie.

Kosiarze reagują, jak widzą żółte mniszki. To działa na nich jak płachta na byka. Ale to nie jest dobre. W Polsce miasta koszone są zbyt wcześnie - zauważa w rozmowie z o2.pl botanik profesor Łukasz Łuczaj.

Ekolog mówi, że wcześniejsze koszenie to konsekwencja zmian w klimacie i pojawiającej się wcześniej wiosny. Dodaje, że w wielu krajach wprowadzono specjalny program "Maj bez koszenia". Jego pomysłodawcy podkreślają, że dla dobra przyrody prawdziwe koszenie powinno rozpoczynać się po 1 czerwca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Koszenie pasa zieleni w Głuchowie. Kierowca nagrał przezabawną scenę

Problem, jakim jest nadgorliwość w podcinaniu traw, coraz częściej zauważają nie tylko sami eksperci, ale również mieszkańcy.

Samo koszenie też powinno być zróżnicowane. Niektóre tereny powinny być przycinane dużo później. Zarządy Zieleni Miejskich wydają pieniądze na łąki kwietne, czy sadzenie roślin, ale najlepszym rozwiązaniem jest zmniejszenie koszenia. Jedno koszenie w roku daje najlepszą różnorodność - tłumaczy profesor.

- Kosiarze na start! Piekoszowska. Wczoraj siedziałem na ławeczce pod blokiem, obok której pojawia się wreszcie zielona trawa, a wśród niej pierwsze żółciutkie mlecze i jakieś nieliczne (niestety) pszczółki. A dzisiaj od rana i w tej chwili - jakieś typy koszą tę trawę - bo komuś zamarzył się pod blokiem wykoszony trawniczek, a nie jakaś łączka z kwiatami. Jakim trzeba być ograniczonym, żeby już teraz kosić - denerwował się jeden z internautów na grupie "Zielone Kielce".

Podobne emocje wyraża nasza czytelniczka, pani Joanna z Warszawy, pod której blokiem zaczęło się koszenie.

Nie jestem w stanie zrozumieć takiego zachowania. Ledwo się zazieleniło, a oni już wystartowali - oburza się.

I faktycznie, niektóre z miast, jak Warszawa czy Kraków, coraz częściej dostrzegają, że tzw. zapylacze są w mieście bardzo potrzebne. Dlatego w niektórych przypadkach zamiast na klasyczne trawniki, decydują się na łąki kwietne, które nie tylko są łatwiejsze w utrzymaniu, ale też pożyteczniejsze dla pszczół i innych owadów zapylających.

Przydaliby się miejscy ogrodnicy i zielony wolontariat, by angażować ludzi w dobrą pielęgnację. Teraz trwa akcja ogólnopolska wysiewania łąk kwiatowych - uważa z kolei ekolog profesor Stanisław Czachorowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Zwolennicy koszą argumentami

Niewątpliwie dla niektórych koszenie miejskich trawników ma walory estetyczne. Jednak coraz więcej osób docenia naturalny wygląd zieleni w miastach. Jednak wygląd trawników to niejedyne, co zdaniem zwolenników, przemawia za koszeniem.

Koszenie pozwala również ograniczać rozsiewanie się ekspansywnych chwastów, które szybko dominują na obszarze pokrytym trawą. Dodatkowo, w niektórych miejscach mogą one ograniczać widoczność (szczególnie przy pasach ruchu drogowego) - czytamy na stronie gov.pl.

Pada tutaj również argument o tym, że w okresie kwitnienia na trawnikach nie brakuje roślin, które wykazują silne właściwości alergogenne, a to ma się przyczyniać do wzrostu liczby osób cierpiących na alergię.

Ostatnim z argumentów zwolenników koszenia jest fakt, że trawniki są siedliskami dla kleszczy. A tych jest, jak wiadomo, z roku na rok coraz więcej. Dla ludzi ukąszenie kleszcza niesie ryzyko boreliozy, a nawet kleszczowego zapalenia mózgu, natomiast nasi czworonożni przyjaciele mogą zapaść na babeszjozę, która w skrajnych przypadkach bywa nawet śmiertelna.

Ani kleszcze, ani alergie, nie mają tu nic do rzeczy. Trzeba zmieniać estetykę i przyzwyczajenia. Dobra zieleń niska, to nie tylko koszenie lub brak koszenia. Potrzeba cały czas mądrej pielęgnacji, np. przez dosiewanie różnych gatunków. Koszenie o tej porze roku to głupota - ucina profesor Czachorowski.

Profesor Czachorowski podkreśla, że można tworzyć także ogrody wodne i wiele innych form zagospodarowania przestrzeni. Można "kosić" za pomocą zwierząt, np. kóz i owiec. - Tak się robi już w wielu miejscach na świecie - kwituje. Z kolei profesor Łuczaj zauważa, że częste ścinanie traw powoduje niszczenie kryjówek mieszkających tam zwierząt.

Ewa Sas i Mateusz Kaluga są dziennikarzami o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić