Zakopane ma problem z alkoholem. "Ludzie tracą kontrolę"
W Zakopanem nocną prohibicję wprowadzono już trzy lata temu. Mimo to miasto ma coraz większy problem z alkoholem. "Małpki" schodzą jak woda. - Mam wrażenie, że małe buteleczki z napojami alkoholowymi, tzw. "małpki" stały się jednym z głównych towarów kupowanych w sklepach w Zakopanem - mówi "Gazecie Krakowskiej" mieszkanka Olczy.
W Zakopanem od ponad trzech lat obowiązuje zasada nocnej prohibicji, która zakazuje sprzedaży alkoholu między 23 a 6 rano. Prawo nie dotyczy barów, pubów i restauracji. Turyści radzą sobie, kupując alkohol na zapas. Często jeżdżą też do sąsiednich miejscowości, aby obejść zakaz.
Jak informuje "Gazeta Krakowska", w ostatnim czasie w Zakopanem problem alkoholu narasta. Miejscowa policja odnotowuje gwałtowny wzrost liczby interwencji – w 2025 roku funkcjonariusze podjęli 868 interwencji wobec osób spożywających alkohol w miejscach publicznych, podczas gdy w 2024 r. takich zdarzeń było 562 (wzrost o około 54 procent).
Początkowo mieszkańcy i policjanci mówili o pozytywnych zmianach – twierdzili, że w mieście zrobiło się spokojniej i ciszej. W ostatnim czasie zaczęło się to zmieniać. Lokalna policja podkreśla, że turyści tracą kontrolę nad swoim zachowaniem.
W Tatrach sypią się mandaty. W tych miejscach jest najgorzej
Niestety da się to zauważyć: wiele osób spożywa alkohol o różnych porach dnia. Szczególnie w weekendy, gdy do miasta przyjeżdża bardzo dużo turystów. Nadmiar alkoholu powoduje, że ludzie tracą kontrolę nad swoim zachowaniem, a to bezpośrednio przekłada się na liczbę interwencji – mówi "GK" asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
"Małpki" zmorą Zakopanego
Od rana do późnych godzin wieczornych klienci kupują "małpki". "Tygodnik Podhalański" informował niedawno, że w okresie od 1 stycznia do 20 września 2025 roku w trzech powiatach (tatrzańskim, nowotarskim i suskim) sprzedano ponad 1,5 mln "małpek". Efekty widać zresztą gołym okiem. Małe opróżnione butelki pojawiają się na chodnikach, w parkach, a nawet na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Mam wrażenie, że małe buteleczki z napojami alkoholowymi, tzw. "małpki" stały się jednym z głównych towarów kupowanych w sklepach w Zakopanem. I to o każdej porze roku. Byłam świadkiem, jak turyści w sobotę rano kupowali bułki, wędlinę, wodę mineralną, słodycze i "małpki". Pan potem wyszedł ze sklepu i od razu wypił zawartość buteleczki – opowiada pani Joanna, mieszkanka Olczy, w rozmowie z "GK".
Trudno spodziewać się poprawy – ponieważ alkohol schodzi jak woda, w mieście pojawią się kolejne punkty, w których turyści mogą zaopatrzyć się w napoje wyskokowe.