Zamieszkał w aucie pod szpitalem. Żona zmarła, córeczka ma białaczkę
Codziennie zdaje sobie pytanie, dlaczego ona — mówi w programie "Interwencja" pan Rafał Topolewski. Mężczyzna od kilku dni mieszka w aucie na parkingu pod szpitalem w Bydgoszczy, do którego z białaczką trafiła jego córka. Matki dziewczynki nie udało się zaś wybudzić ze śpiączki po wypadku.
Wiele cierpienia w ostatnich latach doświadczył pan Rafał Topolewski. Cała Polska śledziła jego losy, kiedy przed dwoma laty jego małżonka będąca w drugim miesiącu ciąży zapadła w śpiączkę. Lekarze doradzali wówczas usunięcie ciąży, jednak rodzina i sąd nie wyrazili na to zgody.
Sześć miesięcy później na świat przyszła Róża. Niestety, mimo prób wybudzenia, życia pani Emilii nie udało się uratować. Teraz jak się okazuje, dramat rodziny pana Rafała Topolewskiego się nie skończył. Przed kilkoma tygodniami u jego córki wykryto bowiem białaczkę.
Są w KGW. Oto co mówią o zaangażowaniu młodzieży
Codziennie zdaje sobie pytanie, dlaczego ona. Ma dopiero dwa lata. Na szczęście jesteśmy pod dobrą opieką pani doktor Agaty Mariańskiej, jest aniołem, który kolejny raz pojawił się w naszej drodze — tłumaczy pan Rafał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dramat rodziny pana Rafała Topolewskiego
Róża trafiła do szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy. Jak zdradziła lekarz, dziewczynkę najprawdopodobniej czeka dwuletnia chemioterapia, a później leczenie za pomocą tabletek. Jednocześnie podkreśla, że jej rokowania są dobre.
To spadło na nas jak grom z nieba. Nie wiem, nie mogę się z tym pogodzić, ale nie mamy wyjścia — musimy podjąć walkę. Róża jest cudownym dzieckiem, biega, cieszy się. Ona nawet nie płacze jak wkuwają jej wenflony. Jest dzielna i wiem, że musi wygrać tę walkę, ja będę przy niej cały czas — mówił w programie "Interwencja" Rafał Topolewski, tata Róży.
Choroba córki dla mężczyzny jest niezwykle trudna. By być z nią w szpitalu, musiał zrezygnować z pracy, ponieważ w innym razie musiałby pokonywać 120 km dziennie by ją odwiedzać. Obecnie sypia w samochodzie, który stał się dla niego jedynym miejscem oddechu od szpitala.