Był atakowany za "węszenie" ws. Wieczorek. Przerażające odkrycie wdowy
W 2021 roku zmarł dziennikarz śledczy Janusz Szostak. Żurnalista przez wiele lat był zaangażowany w rozwiązanie sprawy zaginięcia Iwony Wieczorek. Jego żona Aldona Błaszczyk-Szostak podzieliła się wstrząsającymi informacjami.
17 lipca 2010 roku Iwona Wieczorek wracała samotnie do swojego mieszkania w Gdańsku. Nieco wcześniej pokłóciła się z grupą znajomych podczas imprezy w sopockim "Dream Clubie". 19-latka nigdy nie dotarła do docelowego miejsca.
Sprawą Iwony Wieczorek zajęli się funkcjonariusze z różnych części Polski i dziennikarze śledczy. Do tej pory nie udało się odpowiedzieć na pytanie o to, co stało się z dziewczyną.
Uporać się z tą zagadką próbował Janusz Szostak. Dziennikarz śledczy przedstawił szereg nieujawnionych wcześniej informacji, jednak ostatecznie nie osiągnął swojego celu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Martyna Wojciechowska "najcenniejszą polską gwiazdą" według "Forbesa". Co dla niej znaczy to wyróżnienie?
Szostak zmarł 10 grudnia 2021 roku w wieku 64 lat. Wcześniej pisał w mediach społecznościowych o tym, że choruje na COVID-19.
W rozmowie z "Faktem" wdowa po Szostaku wyznała, że sprawa Iwony Wieczorek mocno wpłynęła na jego życie. Uważa, że powstały w związku z tym stres przyczynił się do śmierci dziennikarza.
Stała się wręcz jego obsesją, bo tak bardzo chciał, żeby osoby związane z zaginięciem tej dziewczyny poniosły karę, a ona sama doczekała się godnego pochówku. Mam przekonanie, że po latach ciszy, ta sprawa zrobiła się znowu medialna właśnie dzięki Januszowi i jego książkom. Wiem też, że w dużym stopniu przyczyniła się do śmierci mojego męża. Był atakowany w internecie, wyśmiewany, szykanowany i zastraszany. Wydaje mi się, że wielu osobom spadł kamień z serca, że Janusza już nie ma i nie zajmuje się sprawą Iwony. Uważam, że to nie COVID był główną przyczyną jego śmierci, ale stres i przemęczenie - powiedziała Aldona Błaszczyk-Szostak.
Niepokojące wiadomości do Szostaka
Aldona Błaszczyk-Szostak ujawniła także, iż po śmierci męża znalazła w jego telefonie bardzo niepokojące wiadomości. Sama też takie dostawała.
Wdawał się w dyskusje z internautami, którzy wyśmiewali jego ustalenia w sprawie Iwony Wieczorek. Po śmierci męża przeczytałam wiadomości w jego telefonie. Były obraźliwe, perfidne. Później takie same wiadomości zaczęłam otrzymywać również ja. Musiałam zablokować swoje konta w mediach społecznościowych. Wokół naszej fundacji krążyło wiele fałszywych osób, które wynosiły wiadomości dla osób zainteresowanych. Janusz się tego domyślał - podsumowała.
Czytaj także: Skandal na Ibizie. Turysta obłapiał stewardessę