Jego rzut pamięta cała Polska. Ujawnił, co usłyszał w szatni od trenera

1

27 stycznia to rocznica jednej z najważniejszych chwil w historii polskiej piłki ręcznej. W 2009 legendarny gol Artura Siódmiaka w ostatnich sekundach meczu z Norwegią dał naszej reprezentacji awans do półfinału mistrzostw świata rozgrywanych w Chorwacji. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" emerytowany obrotowy wspomina reakcje polskich szczypiornistów i trenera Bogdana Wenty.

Jego rzut pamięta cała Polska. Ujawnił, co usłyszał w szatni od trenera
Radość reprezentacji Polski po golu Siódmiaka z Norwegią. (Licencjodawca, Bongarts, Christof Koepsel, Getty Images)

Polacy meczem z Norwegią kończyli drugą rundę mistrzostw świata 2009. Mecz obarczony był ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Obie reprezentacje potrzebowały zwycięstwa, by awansować do półfinału turnieju. W przypadku remisu z promocji mogli cieszyć się Niemcy.

Przez większość spotkania mecz nie układał się po myśli Polaków, którzy musieli gonić wynik. Na dwie minuty przed końcem spotkania Norwegowie prowadzili 30:28 i byli już jedną nogą w półfinale. Wtedy jednak wydarzył się cud.

Biało-Czerwoni zdołali doprowadzić do remisu. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu na tablicy widniał wynik 30:30, a piłka była w posiadaniu drużyny ze Skandynawii. Rezultat ten nie zadawalał żadnej ze stron, dlatego trener Norwegów poprosił o czas i zdecydował się wycofać bramkarza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie: ulala, co on zrobił! Zawodnik FC Barcelony zachwycił

Kristian Kjelling zgubił jednak piłkę, którą przejął Artur Siódmiak. Polski obrotowy na dziewięć sekund przed końcem meczu bez zastanowienia oddał rzut przez całe boisko. Piłka wpadła do siatki, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 31:30 dla Biało-Czerwonych, którzy mogli świętować awans do półfinału.

"Lijek" (Krzysztof Lijewski - przyp. red) stwierdził, że trafiło się ślepej kurze ziarno. Bogdan (Wenta, trener Polaków w 2009 roku - przyp. red) dodał, że gdybym nie trafił, urwałby mi jaja. U nas w szatni w ogóle dzień bez szydery był dniem straconym, ale wtedy mogli ze mnie szydzić do woli, wszyscy byliśmy przeszczęśliwi - relacjonował Siódmiak "Przeglądowi Sportowemu".

Siódmiak przyznawał też, że gdy piłka znalazła się w jego dłoniach, widział przed sobą tylko pustą bramkę. Obrotowy mógł zagrać bezpieczne podanie do lepiej ustawionych kolegów, jednak w przypływie adrenaliny oddał rzut. Co ciekawe, podczas treningu miał spore problemy z powtórzeniem swojego wyczynu.

Na treningu ktoś dla żartu powiedział, żebym spróbował trafić jak dzień wcześniej. Rzuciłem raz - nad poprzeczką. Drugi raz - w słupek. Dopiero za trzecią próbą, jak się skupiłem, wpadła. Ale po tych dwóch próbach wszystkim skończyły się żarciki, zapadła cisza i miny chłopaków zrzedły, bo do każdego dotarło, jak blisko byliśmy od odpadnięcia z turnieju - opisywał Siódmiak.

Ostatecznie Polacy przywieźli z mistrzostw brązowe medale. W półfinale co prawda musieli uznać wyższość Chorwatów (23:29), jednak w meczu o trzecie miejsce pewnie pokonali Duńczyków (31:23) i stanęli na najniższym stopniu podium.

Autor: AHU
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić