BOB| 

"Kradzież". Poważne zarzuty pod adresem sędziego i Realu

16

Real Madryt cudem uratował zwycięstwo w meczu z ostatnią w tabeli Almerią (3:2). Albert Masnou uważa, że tym cudem był sędzia, który sprzyjał liderowi La Liga. Na stronie "Sportu" pojawił się bardzo mocny felieton.

"Kradzież". Poważne zarzuty pod adresem sędziego i Realu
Na zdjęciu: mecz Real Madryt - Almeria (EPA, PAP, Daniel Gonzalez)

Ogromne emocje mieliśmy w meczu, w którym nikt się nie spodziewał niespodzianki. Real Madryt miał łatwo pokonać Almerię, bo to ostatnia drużyna w hiszpańskiej La Liga, która na razie zdobyła zaledwie sześć punktów. Kibice jednak przecierali oczy ze zdumienia, gdy kopciuszek po pierwszej połowie prowadził 2:0.

Po przerwie zaczęła się szalona pogoń "Królewskich", która zakończyła się powodzeniem, ale jest także pełna kontrowersji. Real wygrał 3:2, ale sędzia najpierw nie uznał jednego gola dla Almerii (na 3:1), a potem zmienił decyzję ws. trafienia Viniciusa Juniora na 2:2. Bramka Brazylijczyka najpierw była nieuznana z powodu zagrania ręki, ale arbiter cofnął tą decyzję po analizie VAR.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie: dwa strzały i za każdym razem okno. Popis piłkarza z Ekstraklasy

Pewne było, że wokół Francisco Jose Hernandeza Maeso będzie gorąco. Niektórzy jednak używają bardzo mocnych stwierdzeń. Wystarczy przeczytać felieton Alberta Masnou na stronie katalońskiej gazety "Sport".

"Jak można manipulować zawodami? Ja można wypaczyć wynik meczu? Jak można zamienić sport w kradzież? Jak można wyrządzić tak wiele szkód działalności sportowej? Real może o tym powiedzieć, będąc wielkim beneficjentem występu sędziego Maeso i systemu VAR w czarną noc dla hiszpańskiej piłki nożnej" - pisze Masnou.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Dziennikarz w swoim tekście wprost sugeruje, że błędne decyzje były podejmowane tylko po to, aby uratować Real Madryt przed kompromitacją. Autor zwraca uwagę, że "Królewscy" nigdy w historii nie przegrali na swoim stadionie z rywalem, nad którym mieli 42 punkty przewagi.

"To jest śmieszne. Te ciągłe błędy popełniane w drugiej połowie, które skazały Almerię i pozwoliły Realowi wyjść żywym w dniu, w którym był już martwy. Błędy popełniane przez VAR i sędziego były źrodłem niedowierzania nawet dla kibiców z Santiago Bernabeu, a trener Gaizka Garitany mógł tylko rozpaczać przy linii bocznej" - dodaje dziennikarz.

W Hiszpanii wrze, ale wynik niedzielnego spotkania na pewno nie zostanie zmieniony. Real dzięki pokonaniu Almerii zrównał się punktami z Gironą i nadal jest liderem La Liga.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić