Tak wyłonili finalistę. Niecodzienna sytuacja na mistrzostwach świata
Do tego typu sytuacji dochodzi niezwykle rzadko. Podczas halowych mistrzostw świata dwóch zawodników uzyskało identyczny czas co do tysięcznej części sekundy. Pech chciał, że zajęli miejsca 8-9, a w finale mogło wystąpić tylko ośmiu zawodników. Organizatorzy byli na to przygotowani.
Dobiegły końca halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Dużych emocji dostarczyła rywalizacja mężczyzn na dystansie 60 metrów przez płotki. W półfinale rekord świata wyrównał Grant Holloway (7,29 s).
Awans do finału miało uzyskać ośmiu najlepszych zawodników. Problem w tym, że na ósmym miejscu znalazło się… dwóch biegaczy. Nie było możliwości, aby obaj wystąpili w finale, na bieżni w Belgradzie było bowiem osiem torów.
Shusei Nomoto i Dave King mieli identyczny czas co do tysięcznej części sekundy (7,565 s). Organizatorzy znaleźli jednak sposób na to, jak wyjść z tej sytuacji. Przeprowadzili… losowanie.
Przygotowano dwie kartki z nazwiskami zawodników. Trafiły one następnie do woreczka, a jedna z wolontariuszek dokonała losowania. Szczęście uśmiechnęło się do Dave'a Kinga. Kilkadziesiąt minut później zajął szóste miejsce z czasem 7,62 s. Nomoto z kolei był wyraźnie rozczarowany.
Losowanie wyłoniło finalistę. Pierwsza taka sytuacja od lat
Do podobnej sytuacji doszło w 1995 roku. Portal wordathletics.org wspomina, że Michael Rosswess i Mark Blume mieli identyczny czas w biegu płaskim na 60 metrów. Przeprowadzono wówczas rzut monetą, w którym górą był Blume. Niemiec zajął później piąte miejsce w finale.
Czytaj także: Flaga kraju zamazana. Skandal na mistrzostwach świata